Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Danuta Skalska, przewodnicząca RM w Bytomiu: Nie będę walczyć jak żółw Ninja

Magdalena Nowacka-Goik
Z Danutą Skalską, przewodniczącą RM, o pracy radnych w tej i poprzednich kadencjach, porządku w mieście, prowokacjach oraz o tym, co jest największym problem bytomian rozmawia M. Nowacka-Goik

Ma pani długi staż w bytomskiej Radzie Miejskiej. Po przeszło pół roku działania widzi pani różnice między kadencjami, poprzednimi i obecną?

Jestem społecznikiem, a nie politykiem. I tak postrzegam swoje miejsce i sposób działania na stanowisku przewodniczącej RM. Mówi się, że punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia, ale fakt, że z radnej opozycji, dzięki wygranej BIS-u stałam się radną koalicji, nie sprawił, że uległy przewartościowaniu moje zasady. Nadal najważniejszy jest dla mnie człowiek i jego problemy. Namacalnym tego dowodem jest to, że można do mnie przyjść po prostu "z ulicy", jeśli istnieje paląca potrzeba załatwienia ważnej sprawy. Przyjmuję każdego, nie tylko w porze dyżurów. Od początku miałam świadomość, że łatwo nie będzie i że w tej krótkiej kadencji będziemy musieli uporać się z zaszłościami z poprzednich lat. I z długami, które otrzymaliśmy w spadku jak np. w przypadku miejskiego szpitala. Ostatnio musieliśmy z biednej kasy miejskiej wyasygnować na ten cel 4 miliony 600 tysięcy. Czy z kwestią ŚTT, który był przez lata dopieszczany przez poprzednią władzę, a długi do spłacenia pozostały nam. Staramy się też wyprostować kwestię niedoróbek przy remoncie miejskiego kąpieliska, na które zwracają nieustannie uwagę mieszkańcy Bytomia. Na pewno plusem obecnej kadencji jest dobra współpraca radnych z prezydentem.

Ale nie jest pani już "zwykłą" radną koalicji, tylko szefową całej rady. To zobowiązuje do obiektywizmu. Bo przecież rada nie jest jednomyślna. Jest opozycja.

Dlatego jako przewodnicząca staram się skupiać przede wszystkim na pilnowaniu procedur. Uważam, że nie jest wskazane, abym wdawała się w jałowe polemiki i dlatego nie daję się prowokować do "odbijania piłeczki". Tak było na przykład w sytuacji, gdy radny Michał Bieda zarzucał mi, ze projekt uchwały BIS-u dałam przed projektem uchwały radnych z PO. Radny ma świadomość, że jako przewodnicząca mam takie prawo i nie muszę się z tego tłumaczyć. Myślę, że takie "wycieczki" ze strony opozycji, to chęć pokazania się od "walecznej" strony i robienie sobie PR w mediach. Uważam, że radni powinni przygotowywać się do sesji i wcześniej doczytać projekty uchwal, a wątpliwości wyjaśniać na posiedzeniach komisji, tak, aby nie tracić czasu na sesji. No chyba że chodzi o medialne popisy, dzięki którym mamy np. prezentację jajek na mównicy i inicjujące kampanię wyborczą deklaracje przedstawiciela opozycji: nie bylem w partii, nie jestem i nie będę w partii. Radni koalicji nie biorą udziału w tego typu oratorskich popisach. Są przygotowani do sesji, wątpliwości wyjaśnili na komisji i nie mają "parcia na szkło".

No nie wszyscy. Niektórych radnych koalicji też głośno słychać i widać z mównicy na sesji...

Kogo ma pani na myśli?

Na przykład radnego Mariusza Kurzątkowskiego.

Myślę, że to kwestia osobistych cech charakteru, może czasem buzującego testosteronu sprawia, że czasami faktycznie tak jest (śmiech).

Mówi pani, że stara się nie eksponować swojej osoby i jako przewodnicząca mniej zabierać głos. Ale zabrała pani głos w sprawie MZDiM i to ostro, operując określeniem "burdel" na to, co dzieje się w jednostce.

To były słowa mieszkańców, a ja z rozmysłem je zacytowałam. Są czasem takie sytuacje, kiedy tylko mocne postawienie sprawy może zwrócić uwagę na problem. I zwróciło. Wyodrębniono jednostkę zajmującą się zielenią i porządkiem w mieście, czego efekty już widać. Tak po babsku, może bardziej niż poprzedni panowie przewodniczący zwracam uwagę na porządek w mieście. I namolnie domagam się uporządkowania, tak jak w przypadku kościółka św. Ducha. Przez kilka lat konsekwentnie składałam interpelacje, wnosząc o zlikwidowanie szpecącego to miejsce placu budowy. Spławiano mnie jako przedstawicielkę opozycji. Teraz okazuje się, że nasz prezydent potrafił sprawę załatwić. I wkrótce będzie tu ładny skwerek, pewnie i plac zabaw dla dzieci. A jeśli na sesjach nie "walczę" z obecną opozycją, to dlatego, że tak właśnie postrzegam swoją rolę: przewodniczącej całej RM, a nie tylko swoich. Osoby, której nie przystoi rola "wojowniczego żółwia Ninja".

Szybsze załatwienie sprawy z uporządkowanie terenu to kwestia zmiany opcji rządzącej?

Myślę, że tak, skoro problem ciągnął się dłużej niż II wojna światowa. "Sami swoi" byli w lepszej sytuacji.

Co według radnych koalicji powinno być obecnie priorytetem dla miasta?

Na pewno zwiększenie miejsc pracy dla bytomian. Wnioskowałam o posiedzenie komisji zdrowia i opieki społecznej, poświęcone temu problemowi. PUP dostaje sporo pieniędzy na szkolenia dla bezrobotnych, ale nie przekłada się to na liczba nowych miejsc pracy. I z tym musimy się uporać. I znalezienie środków na remonty mieszkań. Przeraża kolejka czekających na remonty i zamianę mieszkań.

A co uważa pani za sukces obecnej rady? Reaktywację elektronika?

Z pewnością tak. Długo tłumaczyliśmy, że szkoła warta jest ratowania, jeszcze w radzie poprzedniej kadencji. To, że obecnie, już po wygranej, widzimy mobilizację rodziców, nauczycieli i uczniów, którzy biorą udział w remoncie, świadczy z pewnością, że nie jest to zwyczajna szkoła. I jej tradycje powinny być kontynuowane. Sukcesem jest zmiana mentalności urzędników. Dotarło do wielu, że "nie nos dla tabakiery, a tabakiera dla nosa". Nie ma już takiej spychologii jak kiedyś, ale wiele jest jeszcze do zrobienia.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto