Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Cyrk w Operze

Renata Cius
Z powodu działalności związkowej jesteśmy szykanowane - skarżą się dwie artystki chóru: Mirosława Przeworska (z lewej), wiceprzewodnicząca zakładowej ,Solidarności" oraz Izabela Kalemba.
Z powodu działalności związkowej jesteśmy szykanowane - skarżą się dwie artystki chóru: Mirosława Przeworska (z lewej), wiceprzewodnicząca zakładowej ,Solidarności" oraz Izabela Kalemba.
Bronię i chronię załogę przed związkowcami "Solidarności". Ludzie odchodzą ze związku, wyrazili swoje wotum nieufności. Chcą pracować w normalnych warunkach, nie życzą sobie rozróby - twierdzi Tadeusz Serafin, dyrektor ...

Bronię i chronię załogę przed związkowcami "Solidarności". Ludzie odchodzą ze związku, wyrazili swoje wotum nieufności. Chcą pracować w normalnych warunkach, nie życzą sobie rozróby - twierdzi Tadeusz Serafin, dyrektor Opery Śląskiej w Bytomiu.

- Jesteśmy artystami, związkowcami zostaliśmy z wyboru - odpowiadają działacze z bytomskiej opery.

Marian Bugdoł, przewodniczący zakładowej "Solidarności". Pierwszy klarnecista w orkiestrze. Z rąk dyrektora Serafina otrzymał odznakę zasłużony działacz kultury. W operze od 1986 roku.

Mirosław Kalemba, solista baletu. 11 lat pracy w operze. Występował na deskach Teatru Wielkiego. Członek ds. interwencji komisji zakładowej.

Mirosława Przeworska, od 1983 roku w bytomskiej operze. Artystka chóru. Wiceprzewodnicząca zakładowej "Solidarności".
Izabela Kalemba: artystka chóru.
To cała komisja zakładowa.

Rozróby na wyjazdach

Związkowcy o dyrektorze: traktuje nas jak małe dzieci. Przykłady: na wyjazdach zagranicznych dorośli ludzie czują się jak w przedszkolu. Panuje atmosfera niczym na szkolnych wycieczkach. Związkowcy wyliczają: - Nie wolno śpiewać, palić papierosów, bo dyrektor się złości. Wprowadził zawyżone kary pieniężne za spóźnienie. Nawet 3 euro na wyjeździe zagranicznym. Dyrektor stosuje odpowiedzialność zbiorową, gdy ktoś zdewastuje sprzęt.

Osoby, które pozostają w kraju, gdy zespół jest na wyjeździe, nie dostają ani złotówki. Jeśli zespół przygotowuje nowy spektakl, za próby nie ma ani grosza.

Na co dzień protestujący narzekają na bałagan organizacyjny w operze. Dyrektor zmienia terminy wolnych dni, nie ma planu pracy.

Tadeusz Serafin: - Mamy regulamin pracy. Rosną stosy dokumentów z tych protestów. Zawsze, gdy odnosimy jakiś sukces, ci ludzie odgrzewają stare sprawy. Świat się jeszcze o nich dowie. Ośmieszają siebie i związek. Uważają się za nietykalne osoby. Nie toleruję pijaństwa, pan przewodniczący wraz z kolegami zrobił rozróbę w Tarnowie. Muszę stosować regulamin. Wstydzimy się, bo dobra opinia o naszym zespole została nadszarpnięta. Załoga wyraziła wotum nieufności. Na 190 osób, 40 należy do związków.

Odzież robocza

Ludzie w operze zarabiają po 800 zł brutto. Dorobić można jedynie na wyjazdach zagranicznych, bo wtedy dostaje się diety. Za wyjazd krajowy przysługuje dodatek 3-5 proc. do pensji. Jednak nie wszyscy jadą. O chałturach głośno się nie mówi.

- Z powodu działalności związkowej jesteśmy szykanowane. Mnie już dwukrotnie zwalniano z pracy. Ostatnio zostałam ukarana za stawienie się do pracy. "Karą" za działalność związkową jest według mnie także to, że nie jeżdżę na wyjazdy służbowe - uważa Mirosława Przeworska.

- Zwracanie uwagi na nieprawidłowości związane np. z czasem pracy, wypłatą diet, organizacją i warunkami pracy powoduje w dyrekcji negatywne nastawienie do naszego związku. W grudniu ub. roku zostałam ukarana również za to, że stawiłam się do pracy. W marcu dyrektor zagroził, że pod koniec sezonu rozważy, czy przedłuży ze mną umowę o pracę - dodaje Izabela Kalemba.

Sukcesy walki związkowej? Do niedawna kobiety były szykanowane. W chórze miały niższe pensje od mężczyzn. Dzięki związkom udało się zrównać wszystkich. Kolejny sukces to wywalczony dodatek za odzież roboczą.

- Biała koszula, suknia to nasza odzież robocza - przekonują związkowcy.

Idealiści

Ale skarżą się na trudne warunki pracy. - Pracujemy przy sztucznym oświetleniu i narażeniu na duży hałas. Powinniśmy otrzymać dodatek szkodliwy, dyrektor twierdzi, że nigdzie takiego nie ma. Przepisy z 1992 roku mówią inaczej - uważa Marian Bugdoł.

- Wyczerpały się możliwości współpracy. Domagamy się zmian - mówią związkowcy. Od kilku lat bezskutecznie piszą w sprawie odwołania dyrektora Serafina, informując o problemach w operze.

- Ludzie między sobą mówią, że jest źle. My jako działacze związkowi reagujemy na nieprawidłowości i staramy się bronić godności pracowniczej - przekonuje Mirosława Przeworska.


Jacek Wicherski, rzecznik prasowy Urzędu Miasta
w Bytomiu:

Miasto przekazuje rocznie 50 tysięcy zł dotacji dla opery. Jesteśmy dumni, że ma ona swą siedzibę w Bytomiu. Konflikt między dyrekcją a związkowcami ma wyłącznie charakter personalny i nie wpływa na pracę opery.

Witold Trólka, rzecznik marszałka województwa śląskiego:
Związki zawodowe wykorzystują swoje prawa w tym konflikcie, ale zarząd województwa nie będzie ingerował w spór. Dyrektor Serafin ma wysoką ocenę swojej pracy, jest zasłużonym pracownikiem. Jego kontrakt wygasa na przełomie sierpnia i września przyszłego roku. Zarząd województwa nie będzie go zrywał przed czasem, bo nie ma powodów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto