MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Codzienne napady na pociągi - sokiści się ostrzeliwują

MARCIN ZASADA
Bytom-Bobrek. "Amatorzy" węgla dokładnie wiedzą, kiedy będzie przejeżdżał pociąg. Fot. L. Usińska
Bytom-Bobrek. "Amatorzy" węgla dokładnie wiedzą, kiedy będzie przejeżdżał pociąg. Fot. L. Usińska
Do takich wypadków dochodzi codziennie. Na pociągi towarowe napadają zorganizowane 20, 30-osobowe grupy. Najczęściej złodzieje wskakują na wagon z wiaduktów i zatrzymują pociąg.

Do takich wypadków dochodzi codziennie. Na pociągi towarowe napadają zorganizowane 20, 30-osobowe grupy. Najczęściej złodzieje wskakują na wagon z wiaduktów i zatrzymują pociąg. Potem otwierają drzwi, wysypują ładunek i uciekają. Gdy pociąg odjedzie, wracają i zabierają łup. Tak było w sobotę, między Bytomiem a Zabrzem.

- Takie napady notujemy codziennie - mówi Stefan Odoj, dyspozytor tarnogórskiej stacji Polskich Kolei Państwowych Cargo SA, mający na co dzień do czynienia ze zgłoszeniami podobnych przestępstw. - Jedynie w niedziele jest ich mniej, ponieważ pociągi z kopalń tego dnia nie kursują. Wtedy jednak bandyci napadają na inne.

Do napadów dochodzi najczęściej w godzinach wieczornych i rannych. Złodzieje korzystają ze zmian, które mają miejsce między 18.00 a 19.00 oraz 6.00 a 7.00. Z jednego wagonu potrafią ukraść nawet 16 ton węgla.

- Ten proceder staje się coraz groźniejszy - ubolewa Leszek Samulski, komendant zmiany w bytomskiej Służbie Ochrony Kolei. - Napady nasilają się od dobrych dwóch lat. Bandyci są coraz bardziej bezczelni i agresywni. Nie reagują już nawet, gdy widzą mundur. Są bezkarni. Oni czują się tak, jakby byli tutaj panami. Kiedyś złodzieje kradli po kilkanaście kilogramów węgla. Teraz ich łupem pada nawet kilkanaście ton.

Do napadów najczęściej dochodzi w okolicach stacji Bytom-Karb, Bytom-Bobrek, Bytom-Północ i Radzionków. Złodzieje są sprawni i silni. Wskakują na wagon i potrafią nawet zatrzymać pociąg. - Kilka tygodni temu w Bobrku kilkunastu bandytów zaatakowało sześciu sokistów. Obrzucili ich kamieniami. Dopiero zdecydowana interwencja i użycie broni palnej odstraszyły napastników - mówi Samulski. - Sami nie jesteśmy w stanie ani przeciwdziałać, ani walczyć z tym procederem. Na zmianach mam do dyspozycji trzydziestu ludzi, a to stanowczo za mało. Służba Ochrony Kolei jest zaniedbana, łączność słaba, a policja nie zawsze potrafi zadziałać. Jest coraz gorzej. Sam nie wiem, jakbym się zachował, gdyby napadł mnie bandyta z kijem bejsbolowym. Zawsze jednak powtarzam swoim ludziom, że użycie broni palnej to ostateczność.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Papszun ponownie trenerem Rakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto