Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bytomianie lubią swoje miasto - refleksje po Światowym Zjeździe Bytomian

Magdalena Mikrut-Majeranek
Magdalena Mikrut-Majeranek/ Dziennik Zachodni
Lubią swoje miasto i zależy im na tym, aby się rozwijało. Aktywnie działają tu społecznicy w każdym wieku. Festiwale teatralne, filmowe, wernisaże, przedstawienia operowe i wystawy sztuki współczesnej oraz bluesowa muzyka - to wyznaczniki dzisiejszego miasta, które weszło w erę postindustrialną.

Dziedzictwo przemysłowego Śląska przetrwało tylko w opowieściach dawnych pracowników kopalni i hut. Bytomianie, bo o nich mowa, są bardzo zżyci ze swoim miastem. Nawet ci, których los rozrzucił po świecie, często tu wracają. Bytom to miasto o średniowiecznej proweniencji, kryjące w sobie wiele tajemnic. Część z nich można poznać dzięki spacerom historycznym, podczas których o dziejach miasta opowiadają Maciej Droń, Jacek Maniecki, Tomasz Śmiałe, czy Marek Wójcik.

Okazją do odwiedzin miasta był Światowy Zjazd Bytomian, zorganizowany w ubiegły weekend po raz drugi przez Stowarzyszenie Mybytomianie, mające na celu łączenie osób, którym leży na sercu dobro małej ojczyzny - Bytomia. Impreza trwała trzy dni, a w jej programie przewidziano konferencję naukową o tożsamości miasta, wycieczki po Bytomiu, biesiadę, promocję tomiku wierszy o Bytomiu Leszka Engelkinga oraz udział w Festiwalu Popularyzatorów Filmowych.

- W piątek zarejestrowanych było 78 uczestników. Chcielibyśmy, aby ich było więcej, ale zdajemy sobie sprawę z tego, że są to seniorzy, dla których przejechanie kilkuset kilometrów stanowi pewien problem - mówi Piotr Koj, prezes stowarzyszenie Mybytomianie.

Dawni mieszkańcy zjechali z różnych zakątków świata m.in. z Zagłębia Ruhry: Recklinghausem, Essen, czy Dortmundu. Byli i mieszkańcy Piekar, czy Chorzowa. Czas spędzony w mieście dzielili pomiędzy odwiedziny u rodziny, a udział w zjazdowych imprezach.

Bytom to miasto wielokulturowe, w którym koegzystują ze sobą tradycje polskie, śląskie, niemieckie i kresowe. Jedni z mieszkańców się tu urodzili, inni imigrowali - najczęściej ze względów zarobkowych, czy politycznych, jeszcze inni emigrowali stąd w latach 70-tych po podpisaniu układu PRL - RFN i w ramach akcji łączenia rodzin. Kresowiacy przybyli tu po II wojnie światowej znaleźli w mieście swój „drugi Lwów”.

- W Bytomiu mieszkają autochtoni i ci, którzy przybyli w związku z pracą zawodową - mówi pan Jan, uczestnik projektu „Rozbark-Nikiszowiec na wspólnym szlaku”. - Przyjechałem tutaj, ponieważ dostałem nakaz pracy. Po studiach, w 1962 r. otrzymałem pismo, że jeżeli nie zgłoszę się sam, to zostanę sprowadzony sądownie - dodaje. Podobną historię ma na swoim koncie Jan Łoś, przewodniczący „Pokolenia Rozbark”- od 1962 r. rozbarczanin. Jako 18-latek podjął pracę w KWK „Rozbark” i pracował tu do emerytury.

- Zaczynałem od najprostszych prac górniczych, aż w końcu doszedłem do sztygara zmianowego i kierownika oddziału- wspomina działacz sportowy i społeczny. Trafił do kopalni na poziom 650, gdzie temperatura dochodzi do 35 stopni. Pot i nadludzki wysiłek to była jego codzienność. Ale nie narzekał. Od początku kopalnia była dla niego czymś więcej, niż tylko zakładem pracy. Bytom stał się jego nową „małą ojczyzną”. Dziś nie brakuje mu zapału do pracy i życiowego entuzjazmu. Nadal organizuje barbórki oraz imprezy dla dzieci ze świetlic środowiskowych.

Są i bytomianie, którzy pomimo odnoszonych sukcesów i kariery naukowej nie opuścili miasta. Profesor Piotr Obrączka urodził się w Bytomiu i nadal tu mieszka. - Jest coś takiego jak przywiązanie do miasta. Tu chodziłem do szkół, to tu się ożeniłem. 44 lata dojeżdżałem do pracy na Uniwersytecie Opolskim, 2 lata do Wiednia, ale nigdy się z Bytomia nie wyprowadziłem. Człowiek przywiązuje się do ludzi i do miejsc, czuje sentyment do miejsca urodzenia, a to miasto ciągle jest piękne - mówi prof. Obrączka.

Pomimo wielu mankamentów miasta, staje się popularne. - Bytom jest miastem, które przyciąga. W pewnym sensie panuje moda na Bytom i mam nadzieję, że będzie to moda nieprzemijająca - dodaje Piotr Koj. Wiele osób osiedla się tutaj z uwagi na tanie mieszkanie.

- To ładne, historyczne i dobrze skomunikowane z Katowicami miasto, a dzięki swemu położeniu także i o wiele tańsze. Poprawiając kilka rzeczy np. komunikację miejską, można stworzyć całkiem fajne miasto - mówi Daniel Lekszycki, bytomski społecznik. Zjazd bytomian przyciągnął zarówno tych, którzy stąd wyemigrowali oraz tych, którzy mieszkają tu na co dzień. Wspólnej zabawie oraz niekończącym się opowieściom nie było końca.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto