Bytom: Zabytki pod ochroną, ale na rewitalizację wciąż mało pieniędzy

Bytom: Zabytki pod ochroną i co dalej?

Zabytków w naszym mieście nie brakuje. Wystarczy chociaż spojrzeć na śródmiejską zabudowę. Wpisanych do rejestru (także zbiorczo) jest ich ponad 2600. Przemysłowych - 70, a samych rzeźb - 27. Za to z pieniędzmi na ich dofinansowanie bywa różnie. Inna sprawa, że jak się okazuje, wniosków o ich dofinansowanie wcale nie ma tak wiele. A jeśli już są, zwykle dotyczy to obiektów sakralnych.

- Wnioski o dofinansowanie składane są w roku poprzedzającym - mówi miejska konserwator zabytków, Dominika Kściuczyk. - Dlatego jeśli chodzi o dofinansowanie na ten rok, były one składane w 2013 roku - tłumaczy. Jak przedstawiła konserwator na sesji, wnioski złożone w 2013 roku były... trzy. Jeden z parafii NMP w Rynku, dwa z parafii św. Trójcy. Ostatecznie przeszedł jeden (pozostałe nie spełniły wymaganych warunków). Czterdzieści tysięcy złotych dostanie parafia św. Trójcy - z przeznaczeniem na konserwację części elewacji północnej - nawy głównej części wyższej i prezbiterium.
Czy nie ma wniosków o dofinansowanie świeckich zabytków?
- W poprzednich latach takie mieliśmy - przyznaje konserwatorka.
- Były to wnioski dotyczące szybu Krystyna w Szombierkach oraz hotelu Bristol przy ulicy Dworcowej. Te dwa wnioski nie zostały odrzucone, ze względu na kwestie formalne, bo były przygotowane dobrze. Problem polegał jednak na tym, że nie dysponowaliśmy takimi kwotami, o jakie wnioskowali właściciele. Proponowaliśmy dofinansowanie w mniejszej kwocie, ale właściciele stwierdzili, że takie cząstkowe dofinansowanie ich nie satysfakcjonuje - mówi konserwatorka zabytków.

Bytom nie ma też szczęścia, jeśli chodzi o finansowanie zabytków z wojewódzkiej puli. W roku 2013 wiele podmiotów wystąpiło do Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Katowicach z wnioskami o udzielenie dotacji na prace konserwatorskie, restauratorskie i roboty budowlane przy zabytku wpisanym do rejestru zabytków. Pozytywnie zaopiniowano 13 wniosków, które przyjęto do dofinansowania. Z Bytomia - żadnego.

- Trochę mnie to dziwi - mówi Daniel Lekszycki, działacz z Towarzystwa im. Ignatza Hakuby w Bytomiu.
- Przecież Bytom jest w naszym regionie miastem, które ma naprawdę wiele zabytkowych miejsc i większość z nich pozostaje pod egidą miasta, tych należących do prywatnych właścicieli jest naprawdę mniej - dodaje. Natomiast niezbyt dziwi go tak małe zainteresowanie brakiem wniosków o dotację miejską.
- Skoro w budżecie na ten rok jest około 45 tys. na konserwację zabytków, to podejrzewam, że wielu właścicieli nawet nie widzi sensu angażowania się w pisanie projektów, bo nie widzą szansy na dotację - mówi Lekszycki.
Na szczęście w Bytomiu działa sporo stowarzyszeń zajmujących się historią i zabytkami. Od kilku miesięcy spotykają się wspólnie i próbują wypracować plan współpracy z miastem. Oferują swoją wiedzę, czas i pomysły. Czy zostaną wykorzystane?
- Na spotkania zapraszamy osoby związane z instytucjami miejskimi, które w jakiś sposób mają wpływ na stan zabytków w naszym mieście. Mamy nadzieję, że w końcu ich przekonamy, że naprawdę naszemu miastu należy poświęcić więcej właśnie na ratowanie zabytków - dodaje. Na szczęście, powoli niektóre kamienice są odrestaurowywane. Miasto pieniędzy wprawdzie nie ma, ale kusi prywatnych właścicieli preferencyjnymi warunkami nabywania na własność lokali lub całych obiektów. Tylko czy to wystarczy?