Bytom: Teatr Górnośląski zaprasza. Będzie też kawiarnia oraz galeria. To wszystko w Łagiewnikach
W dzielnicy Rozbark mamy od dwóch lat Bytomski Teatr Tańca i Ruchu Rozbark. A w Łagiewnikach swoje podwoje otwiera Teatr Górnośląski. Teatr, gdzie będą grali śląscy aktorzy i co najważniejsze - po śląsku. To miejsce ma przyciągnąć mieszkańców Górnego Śląska, niezależnie od wieku. I sprawić, aby gwara nie zanikała, a było ją słychać nie tylko w życiu codziennym i mowie potocznej, ale i w formie literackiej. Chociaż prace przy przystosowaniu budynku ciągle trwają, to pierwszy spektakl - „Pomsta” - już tu wystawiono. A w kwietniu będzie kolejny „Zolyty”. Nie ma co czekać na oficjalne otwarcie.
„Pomsta” zamiast „Zemsty”, „Zolyty” zamiast „Ożenku”
Sprawcą całego „zamieszania” jest Marian Makula, Ślązak z krwi i gości, technik górnik, magister historii, artysta kabaretowy, autor sztuk teatralnych pisanych po śląsku, felietonista. - Scenariusze i widowiska pisałem już w czasach kiedy byłem w kabarecie „Rak”. To były lata 90. Wtedy też narodził się pomysł przełożenia literackich, polskich dzieł na śląską gwarę. Pierwsza była „Pomsta”, na kanwie „Zemsty” Aleksandra Fredry, wcześniej jeszcze Bajki Krasickiego. Bardzo mnie to wciągnęło - opowiada. Po rozstaniu się z kabaretem „Rak”, założył swoja agencję artystyczną „Makula”. I pisał dalej, przekładając, czy inspirując się różnymi dziełami, już nie tylko polskim, jak „Ożenek” Mikołaja Gogola, na którego kanwie powstały „Zolyty”. Tworzył scenariusze do widowisk muzyczno - tanecznych Elwer szoł, Elwer szoł 2000, Szlagiery spod familoka. - Repertuar był, chętni do oglądania także, ale już wtedy chodziło mi głowie, że trzeba mieć stałe miejsce, na te prezentacje. Bo tak, to błąkaliśmy się trochę po różnych klubach, wynajmowanych salach. Nie powiem, wspierały mnie różne instytucje, ale mnie się marzyło własne miejsce - przyznaje. W 2010 roku postanowił nieodwołalnie, że miejsce musi się znaleźć.
Przychodzi artysta do biznesmena. I mają pomysł
Z Robertem Jońcą poznali się przy okazji wystawiania śląskiej wersji „Wesołej wdówki”. Robert Jońca był juz wtedy właścicielem restauracji „Belford” w Łagiewnikach i zgodził się użyczyć grupie aktorów tego miejsca na próby. Gratisowo. - To był nasz pierwszy kontakt. Kolejny, kiedy wystawialiśmy „Pomstę” w Teatrze Rozbark - opowiada. Ale trochę jeszcze trwało, były plany założenia teatru w innym miejscu, wspólnie z pewnym stowarzyszeniem. Nie wypaliło. - Przypomniałem sobie wtedy Roberta i jego salę. Pomyślałem, że skoro wtedy nam pomógł, to może teraz namówię go na coś więcej - opowiada Marian Makula. - I połknął haczyk - śmieje się.
Teatr ma być oficjalnie otwarty jesienią. Trzeba jeszcze zrobić garderobę, główna sala na 250 osób jest już właściwie gotowa, trwa wykończenie sceny. Ale budynek jest duży i Marianowi Makuli marzy się, aby nie była tu tylko scena. - jest miejsce na śląska galerię dzieł sztuki, jest sala gdzie można byłoby zrobić taki klub z kawiarnią. Miejsce, gdzie będą spotykali się artyści. No może nie drugi SPATiF, ale zawsze coś w tym stylu. I żeby organizować tu spotkania z artystami, a widzowie mogli ich bliżej poznać - podkreśla.
Kwiaciarnia, sala weselna, aż w końcu i teatr
Robert Jońca przejął budynek dawnego domu kultury bezpośrednio od huty „Zygmunt”, która była jego dłużnikiem. - To była ruina tak naprawdę, wystawiona zresztą na sprzedaż, ale nikt tego miejsca nie chciał kupić. Trzeba było zacząć od remontu. - Było kilka pomysłów jak lepiej to miejsce wykorzystać, zagospodarować jego niemały potencjał - przyznaje pan Robert. W budynku pojawił się sklep odzieżowy, kwiaciarnia, sklep budowlany. Ale klientów zbyt wielu nie przyciągnęły. Zorganizował tu też restaurację, ale na razie tak naprawdę to jeszcze nie działa, a budynek wykorzystywany jest przede wszystkim na okolicznościowe imprezy, najczęściej wesela, większe chrzciny. Ale wiadomo - to zwykle w weekendy. Na pomysł stworzenia tu teatru, Robert Jońca przystał z entuzjazmem. Bo jak podkreśla, ma w sobie głęboko zakorzeniony patriotyzm lokalny. - Tu się urodziłem, mieszkam, jestem związany z miastem, dzielnicą . Marian miał propozycję, aby to była siedziba tymczasowa. Ja tam nie jestem zwolennikiem półśrodków. Powiedziałem: jak robimy, to robimy - mówi. Pomysł zrodził się rok temu wiosną, a jesienią ruszyły konkretne prace, przebudowanie sceny.
Teatr w Łagiewnikach będzie działał pod patronatem Stowarzyszenia Wykonawców Animatorów i Twórców Górnego Śląska. Żeby mógł działać potrzebne są pieniądze na wyposażenie: oświetlenie, kurtynę, nagłośnienie oraz na remont garderoby. Darczyńcy, którzy przekażą na rzecz teatru 200 zł, 500 zł lub tysiąc złotych, będą wpisani do księgi, uhonorowani cegiełką lub wpisem na muralu. Z kolei miasta, które wspomogą instytucję darowizną w wysokości min. tysiąca, zostaną odznaczone złotą czcionką na mapie Górnego Śląska umieszczonej na ścianie teatru . O widzów się nie martwią. - Po pierwszym spektaklu , kiedy była pełna sala (a bilety po 40 złotych), są pełni nadziei. „Zolyty” szykują już na 17 kwietnia. Będą też koncerty, wśród których nie zabraknie polskich przebojów oraz żydowskich utworów ludowych w wersji śląskiej, bajki.
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?