Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bytom: Szkolne sklepiki w odwrocie, a co ze stołówkami?

Magdalena Nowacka-Goik
Bytom: Szkolne sklepiki są w odwrocie. Po zmianach w przepisach, znikają szkolne sklepiki. Ale u nas nawet wcześniej nie było ich za wiele

Bytom: Szkolne sklepiki w odwrocie, a co ze stołówkami?

W większości bytomskich podstawówek nie ma szkolnych sklepików. Na 13 przez nas sprawdzonych, sklepik znaleźliśmy zaledwie w jednej szkole, a w jednej - automat. W części nie ma tych sklepów od dawna, w niektórych nie było ich wcale, ale są i takie, gdzie właściciele zrezygnowali właśnie teraz, po zaostrzeniu przepisów co do asortymentu.
- U nas sklepik jest od około 10 lat - mówi Izabela Kawa, dyrektor SP nr 36. - Staramy się zapewnić dzieciom jak najlepsze produkty - podkreśla.
W SP nr 46, właściciel sklepiku po wprowadzonych zmianach zrezygnował z działalności. Natomiast w SP nr 4, postawili na automat z przekąskami. - Ściśle określiliśmy, co tam może być - mówi Jacek Wadowski, dyrektor. - Suszone owoce i warzywa, woda mineralna i soki naturalne - podkreśla. W SP nr 9, jak mówi Dorota Zawilińska kierująca placówką, "nie było, nie ma i nie będzie" sklepiku. - Mamy dobre obiady z deserami, a jedna z zaprzyjaźnionych ze szkołą pań dostarcza nam jabłka. Zawsze byłam przeciwna niezdrowym przekąskom i zwracałam uwagę dzieciom, jak widziałam, że jedzą chipsy - mówi dyrektor Dorota Zawilińska.

Dyrektorzy nie żałują

Większość dyrektorów bytomskich podstawówek nie żałuje, że w ich szkołach nie ma szkolnych sklepów. Zdrowe, smaczne obiady, z których korzysta większość uczniów, to ich zdaniem najbardziej korzystna opcja.
- Poza obiadami, które je bardzo dużo dzieci, wprowadziliśmy program "szklanka mleka" dla wszystkich i owoce dla klas 1-3 - mówi Dorota Żuber, dyrektor SP nr 16 .
Beata Duraj, dyrektor w SP nr 21, pamięta, że sklepik zlikwidowano jakieś 7 lat temu. - Pomijając kwestię, że były w nim przede wszystkim słodycze, to dochodził także aspekt finansowy. Było słabe zainteresowanie. Dbamy bardzo o nasze obiady. Staramy się wprowadzać jak najzdrowsze produkty, np. makaron razowy - mówi. Przyznaje jednak: - Robimy to stopniowo, bo co tu kryć, dzieci za typowo zdrowym jedzeniem nie przepadają i trzeba je też przyzwyczaić - mówi.

A co na to rodzice?

I faktycznie. Jedenastoletnia Martyna i jej brat ośmioletni Wiktor , uczniowie jednej z bytomskich szkół, najbardziej lubią słodycze. - Nie kupujemy jednak słodkości - zastrzega ich mama, pani Aleksandra. -Za to czasem do drugiego śniadania daję dzieciom bonus w postaci mojego wypieku - muffinki, jabłecznik albo owsiane ciasteczka - mówi. Jest jak najbardziej za zdrową żywnością w szkole, ale jej zdaniem przepisy są zbyt restrykcyjne. - Zawartość różnych składników, proporcje - to już takie normy czasem na granicy absurdu. Odpada też białe pieczywo, chociaż taką kanapkę można zrobić z samymi warzywami, czyli czymś bardzo zdrowym - mówi.
W szkole muzycznej, do której chodzi dziewięcioletnia córka Urszuli Mazurowskiej, sklepik jest. - Są słodycze, ale na ich sprzedaż musi być zgoda rodzica. Ja swojej córce na drugie śniadanie daję kanapka i owoc świeży lub suszony - mówi pani Urszula.
Anna Stajno jest mamą, ale i sama też prowadzi przedszkole. - Moja dwójka, (9 i 7 lat) chodzi do SP nr 51. Pamiętam, że był tam kiedyś sklepik. Można było w nim kupić cukierki po 5o gr z proszkiem, taki kwaśny psikacz. Kiedyś chciałam tam kupić wodę niegazowaną, ale była tylko smakowa - opowiada. Nie żałuje więc, że sklepu nie ma. Jej dzieci do szkoły zabierają razowe bułki z wędliną, serkiem i ogórkiem, czasem pasztet, czasem żółty ser. Do tego pokrojone kabanosy, małe pomidorki i ogórek lub papryka. Osobno dostają pojemniczki z owocami: jabłka, gruszki. śliwka czy winogrona. Czasem wafelek. - Julek bardzo lubi kanapki z pasztetem i pomidorem, a Pola z wędliną i serem. Ale dziś zażyczyli sobie tosty z serem i pomidorem oraz ketchupem - mówi pani Anna.
Uważa, że zmiany powinny być bardziej przemyślane. - Nie wystarczy rozporządzenie. Powinny być dodatkowe pieniądze dla szkół i przedszkoli, szkolenia dla intendentek i kucharek . Mam wrażenie, że wprowadzono zmiany, ale nie do końca zostały one przemyślane - podkreśla Anna Stajno. Bo zmiana jadłospisu niekoniecznie podoba się dzieciom. To musi być zrobione zdrowo, ale tak, żeby smakowało najmłodszym.

A jak jest w szkołach Waszych dzieci? Co myślicie o zmianach? Czy faktycznie dzieci narzekają na obiady "po zmianach"? Zapraszamy do dyskusji - najciekawsze wypowiedzi opublikujemy na łamach DZ Bytom

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto