Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bytom : Sebastian Kozielski chce zorganizować debatę: prezydent i mieszkańcy

Magdalena Nowacka-Goik
MANO
Lider Sebastian Kozielski wrócił. Czy mocno "namiesza" w Bytomiu?

Sebastian Kozielski, lider Bytomia 2014 w plebiscycie DZ , po trzech miesiącach nieobecności, znowu jest w mieście. Zbiera podpisy pod petycją w sprawie debaty mieszkańców z prezydentem Damianem Bartylą

Rozmowa

Wyjechał pan z Bytomia dość nagle, nie wiedząc, kiedy wróci. Po trzech miesiącach znowu można pana tu spotkać. Ale jest pan dobrze zorientowany w tym, co działo się tutaj podczas pana nieobecności

Śledziłem cały czas to, co dzieje się w Bytomiu, Internet daje takie możliwości.

Powrót i od razu ferment. Przed UM, na dworcu w Bytomiu-Bobrku, przed EC Szombierki, pojawiły się płachty z napisem "Damian B. ogarnij się". Teraz są też plakaty mówiące o podwyżkach i braku dialogu władz z bytomianami. Czy to pan za tym stoi?

Tak, ja. Ale działania te są inspirowane rozmowami z mieszkańcami, to hasło także jednego z nich. Ludzie cały czas się ze mną kontaktują. I to wcale nie tylko społecznicy, czy zaangażowani politycznie. Ostatnio zgłosiło się do mnie dwóch młodych ludzi z Miechowic, którzy założyli stronę "Nie dla władzy Damiana Bartyli i Bis-u". To dla mnie coś znaczy, bo wielu mówi, że ja jestem uprzedzony, a inni, że widzę w negacji swój interes polityczny. A tu proszę - zwykli mieszkańcy, którym nie jest obojętne to, co dzieje się w mieście i dają temu wyraz. Ich nie interesuje polityka, tylko miasto. I takich osób jest wiele, cały czas przybywa.

Nie przesadza pan? Może to jednak tylko osoby pojedyncze? W Internecie krytykujących nie brakuje. Znane są praktyki, kiedy jedna osoba występuje pod kilkoma nickami. A fakt jest taki, że prezydent wygrał wybory już w I turze, czyli był dobrze oceniony przez mieszkańców. Czyżby coś się zmieniło?

Zmieniło się już praktycznie po wyborach. Wystarczy spojrzeć na wcześniejsze słowa- deklaracje prezydenta, które przekazywał, podkreślając, że kieruje się zasadą, aby podatki lokalne i opłaty wnoszone przez mieszkańców były jak najniższe. Te słowa okazały się tylko słowami na ulotce. Mamy podwyżkę cen wody, a od września czeka nas podwyżka czynszów. Kolejną sprawą jest temat EC Szombierki pod hasłem też deklaracji prezydenta "Za złotówkę kupię, sprzedam za 30 mln zł". Okazało się też nieprawdziwe i mamy dziurę budżetowa 42 mln zł, która miała być tymi pieniędzmi załatana. Politycy powinni być odpowiedzialni przed wyborcami i rozliczani za swoje słowa. Najgorsze jest jednak to, że prezydent nie wyszedł do mieszkańców, nie powiedział, że się pomylił, kupiec zrezygnował, że miał taki plan itp. Jedynie ustami rzeczniczki usłyszeliśmy, że to się nie opłaca i nie stać miasta na taki krok. I tu dochodzimy do sedna sprawy. Brak dialogu z mieszkańcami. Informacja o podwyżce czynszów pojawiła się na stronie miasta kilka dni temu, czyli w lipcu. Była podjęta pod koniec maja, w czasie, gdy wszędzie trąbiono o abolicji dla tych, co zalegają z opłatami za czynsze. O podwyżkach było tylko w BIP-ie, do którego niewielu zagląda. Co do abolicji, wielu teraz mówi, że to typowe zagranie PR, mające nastawić ludzi pozytywnie do prezydenta,. Ale, co do kwestii samych obietnic, które nie wszystkie są realizowane, to muszę podkreślić, że nie składa ich tylko prezydent Bartyla. To podejście wszystkich polityków w kraju, którzy zapowiadają coś przed wyborami. I to nie jest tak, że wszyscy mieszkańcy są na władze źli, że nagle są podwyżki, chociaż miało ich nie być. Chodzi o kwestię formy przedstawienia tego ludziom.

Poza grupą krytykujących obecną władzę, pojawiły się też głosy broniące. Wiele osób powtarza, że w końcu widzą jakieś pozytywne zmiany w mieście...

Chciałbym zwrócić uwagę na to, że jeszcze do niedawna ci, którzy byli za prezydentem Damianem Bartylą i jego działaniami, pisali "przynajmniej coś się dzieje", "wina Koja"(poprzedni prezydent - przyp. Red.). To były dwa sztandarowe argumenty. Teraz to znika. Piszą, że "coś się dzieje, ale dzieje się źle". I to ludzie widzą. Jest buta, arogancja i wspomniany brak dialogu z bytomianami.

Walcząc o zmiany, dobre zmiany, warto byłoby coś w tym kierunku konkretnego zrobić . Sama krytyka niewiele zmieni. Czy skończy się na plakatach?

Oczywiście, że nie. Wychodzę z inicjatywą spotkania - debaty pana prezydenta Damiana Bartyli z mieszkańcami. Bo od tego dialogu trzeba zacząć. Dlatego na Facebooku powstanie wydarzenie - petycja w tej sprawie. Będą zbierane podpisy i przekazane do UM. Chętnie podejmę się organizacji debaty. Ale mogą się też podjąć różne stowarzyszenia, media lokalne, organizacje pozarządowe, to naprawdę jest mi obojętne. Zaznaczam, że nie ma to być debata ze mną, ani z politykami, a konkretnie z kandydatami na prezydenta Bytomia, która była przed wyborami, a udziału w której prezydent Bartyla odmówił. To ma być rozmowa z mieszkańcami.

A pan spotkał się na rozmowie z prezydentem? Może trzeba było od tego po prostu zacząć, spróbować. Prezydent spotykał się przecież z mieszkańcami w ubiegłym roku

Tak, przed wyborami się spotykał. I nie były to specjalnie nagłaśniane spotkania, o jednym dowiedziałem się przez przypadek, godzinę wcześniej. A tu chodzi o systematyczne spotkania w czasie całej kadencji. Jeśli chodzi o mnie, próbowałem z trzy razy. W tym raz oficjalnie, przez UM w Bytomiu, chciałem się umówić na taką rozmowę. Pani w sekretariacie obiecała zadzwonić i podać termin. Nie zadzwoniła.

Poza kwestią czynszów czy tematu EC Szombierki , o czym mieszkańcy na pewno chcieliby jeszcze porozmawiać z prezydentem Damianem Bartylą?
Na pewno o planowanej z pieniędzy unijnych rewitalizacji Bytomia. Mieszkańcy są zaniepokojeni tą kwestią. Docierają do nas sprzeczne informacje o tym, że pieniądze zostaną przeznaczone na remont budynków plebanii czy prokuratury. Może się mylę, ale nie wiem, czy będzie to miało na tyle przełożenie, aby sami mieszkańcy odczuli tu korzyści. Tych tematów jest na pewno dużo. A rewitalizacja jest ważna, bo drugiej szansy takiej nie dostaniemy.

Jeśli ktoś chciałby złożyć podpis pod petycją wyzywającą prezydenta do spotkania z mieszkańcami, to jak może zrobić?

Internetowo, przez Facebooka. Ale jeśli prezydent przyjmie propozycję, to nagłośnimy tak, żeby dotarło do każdego. Mamy nadzieję, że nam nie odmówi. Bo nam wszystkim chodzi o Bytom.
A pan? Czy pana działalność nie jest takim torowaniem sobie drogi do kariery politycznej, czy to w mieście, czy na innym szczeblu? Ostatnio zaangażował się pan w poparcie dla Pawła Kukiza

Gdyby tak było, to może byłbym już w urzędzie, albo startował w wyborach samorządowych. Wielu tak mówiło: "Kozielski będzie startował w wyborach". A ja mówiłem, że nie wystartuję i słowa dotrzymałem. Jeśli chodzi o kwestie Pawła Kukiza, to nie jest dla mnie zaangażowanie polityczne, tylko społeczne. Namawiam ludzi do udziału w referendum, które odbędzie się 6 września i chodzi mi o zrobienie dużej frekwencji w Bytomiu. Po to, aby tego obywatelskiego ducha w bytomianach poruszyć.

Od redakcji: Chcieliśmy porozmawiać z prezydentem Damianem Bartylą. Dzwoniliśmy do niego w tym samym dniu, w którym spotkaliśmy się z panem Sebastianem Kozielskim. Okazało się jednak, że to ostatni dzień pracy prezydenta przed urlopem. Pani rzecznik zapewniła nas, że prezydent spotka się z nami po powrocie - na początku sierpnia**

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto