Policja uzyskała informację, że jedna z pracownic kasy oszczędnościowej - przeprowadzając fikcyjne operacje księgowe, przywłaszczała sobie pieniądze zgromadzone na kontach klientów firmy.
23 lata kasjerka, w okresie od czerwca do listopada 2010 r., co najmniej 7 razy wypłacała sobie z kasy kwoty od 2500 do 5400 złotych. Żywą gotówkę zagarniała, by pokryć niedobór w kasie, natychmiast dokonywała wirtualnych wpłat, fałszując przy tym dane w systemie komputerowym, podpisy klientów oraz raporty kasowe.
Kobieta każdą z tych kradzieży traktowała jako swoistego rodzaju pożyczkę, bowiem po kilku dniach prawdziwe pieniądze zwracała do kasy. Dopiero w listopadzie ubiegłego roku, kiedy to po raz ósmy zdecydowała się na kradzież, zagarnęła 11000 złotych i tych pieniędzy już do kasy nie zwróciła.
Po zatrzymaniu przez policjantów przyznała się do popełnienia wszystkich kradzieży.
Dzięki pomocy najbliższej rodziny, oddała swojemu już byłemu pracodawcy wszystkie skradzione pieniądze, a swoje postępowanie tłumaczy przekonaniem, iż nikt się nie zorientuje w jej machlojkach.
OFE zlikwidowane. Masz 5 miesięcy na decyzję