Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bytom Łagiewniki: Rafał Bryk, mistrz vintage. Nadaje nowe życie starym przedmiotom

Magdalena Nowacka-Goik
Bytom Łagiewniki: Rafał Bryk, mistrz vintage. Nadaje nowe życie starym przedmiotom. Specjalizuje się w konstruowaniu lamp, ale tworzy też meble i muzyczne odtwarzacze. W jego garażu dzieją się cuda. Jest trochę tak, jak w powieści Verne'a

Bytom Łagiewniki: Rafał Bryk, mistrz vintage. Nadaje nowe życie starym przedmiotom

Świat Rafała Bryka (znajomi mówią o nim po prostu "Bryku"), mieszkańca Łagiewnik, to jego wyjątkowy garaż. To tutaj powstają prawdziwe dzieła sztuki użytkowej. Odwiedzając to miejsce ma się wrażenie podróży w czasie. Trochę przypomina wnętrze Nautilusa, fikcyjnego okrętu podwodnego opisanego w powieściach Juliusza Verne'a. Zegary, manometry, zawory, koła zębate. Stara maszyna, kasa jak z archiwalnego filmu, stoliki. A nade wszystko... lampy. Ale jakie lampy! Jest lampa, której głównym elementem są skrzypce. Lampa połączona rurkami, przypominająca podwodną aparaturę. I wiele innych. Wszystkie inne. Każda jednak wyjątkowa. Niepowtarzalna.

Na początku była pasja. Historią i techniką

Rafał Bryk, lat 38. Od urodzenia związany z Łagiewnikami (zamieszkał tu, jak miał dwa lata). Tu skończył szkołę. Tu ma swoje miejsce na ziemi. Chociaż i po świecie się trochę powłóczył. Jak to artysta z rockową duszą. Wystarczy na niego spojrzeć - wypisz wymaluj, wielbiciel motocyklowych wypraw. Nie zaprzeczy, chociaż teraz więcej czasu spędza właśnie w swoim "Vintage Garage". Nadając starym przedmiotom nową duszę. Kolekcjonowaniem zajmuje się długo. Ale tworzeniem, dopiero od 2 lat.
- Skończyłem szkołę zawodową. Ale to nie była taka zawodówka jak teraz. Chociaż kształciłem się na elektromechanika, praktyki miałem m.in. na zajezdni PKS, także w kuźni, tokarni, u lakiernika i spawacza. Dzięki temu sporo się nauczyłem - podkreśla. Zawsze interesowała go historia i militaria. Okres wojenny i międzywojenny. W pewnym momencie zafascynowała go także rewolucja przemysłowa przełomu XIX i XX wieku. Pochłaniał książki na ten temat. A jednocześnie systematycznie odwiedzał złomowiska, giełdy staroci. Prosił znajomych o przekopanie strychu przy okazji porządków. Zbierał różne rzeczy. Im starsze, tym lepsze. Z tym swoim wyjątkowym zapachem, precyzją dawnego wykonania. Z duszą.
- Oczywiście na początku było to trochę takie hobby. Nie traktowałem tego tak poważnie. Po szkole pracowałem w rockowym klubie, stojąc na bramce, ale także za barem. Teraz już wiem, że nie mogę tego traktować jak hobby, jeśli chce robić to tak, jak robię. Wkładając całe serce - dodaje.

Nie tylko do podziwiania. Także do używania

Ale tworzyć przedmioty użytkowe zaczął przez... problemy ze zdrowiem. - W pewnym momencie mocno mnie wciągnęła grafika komputerowa. A po pół roku okazało się, że przez to zaczynają mi kłopoty ze zdrowiem, zaczęły mi zanikać nerwy. No i trzeba było sobie z tym dać spokój. I wtedy wróciłem do tego, co umiałem. Do prac manualnych - opowiada. Plan jest więc taki: najpierw wyszukanie przedmiotu z duszą. Takiego, który już się wysłużył. I wtedy Rafał zajmuje się jego renowacją. Zbiera też takie zdekompletowane, rozebrane, przeznaczone na złom lub śmietnik. Takie, którym dawnego przeznaczenia nie da się już przywrócić. Ale można nadać mu inne.
- I to jest właśnie mój cel. Te elementy, które wykorzystuję, już miały swoje zastosowanie. Można powiedzieć, że się napracowały. A ja im daje nową formę, nowe życie i przez to szansę na przetrwanie - mówi Rafał. Stary głośnik z chóru może stać się mp3? Czemu nie! Każda śrubka, rurka, będzie mieć w jego oczach szansę, żeby być wykorzystaną. Ale myliłby się ten, kto sądziłby, że taka rzecz ma tylko cieszyć oko.- Jestem realistą i poza artyzmem, który wkładam w stworzenie "dzieła", musi ono mieć praktyczne zastosowanie. Nic w stylu wystawienia, podziwiania i zastanawiania się "co autor miał na myśli". To ma działać - mówi Rafał. No i działa. Jego lampy świecą. A do ich tworzenia wykorzystuje ekologiczne materiały. Lampy i stoliki nawiązują swoim wyglądem do ery maszyny parowej - to stylistyka zwana w kulturze steampunk, czyli kreowanie wynalazków inspirowanych erą rewolucji technicznej, wiekiem pary (stąd nazwa gatunku: steam, ang. - para), często nieznanych.
- Nie mam ulubionego przedmiotu. Każdy jest ważny - podkreśla. Na pewno jednym z najtrudniejszych wyzwań było stworzenie lampy na bazie skrzypiec. - Popękane, rozwarstwione, zeschnięte, tak wyglądały, jak wziąłem je do ręki - mówi "Bryku". Teraz znowu cieszą oko. I chociaż nikt na nich nie zagra, to przecież w takim oświetleniu może powstać wiele dzieł muzycznych, literackich czy innych. A one w tym pomogą.

Powoli zaczyna być znany
Artysta - rzemieślnik z Łagiewnik ma już za sobą pierwsze wystawy.
Przyznaje, że chciałby dzielić się swoją pasją z innymi. I pokazywać stworzone przez siebie dzieła. Ważne jednak, aby pokazywane były w miejscach związanych z dawną techniką, przemysłem. Jak do tej pory udało się to w Rudzie Śląskiej i Chorzowie. W Rudziemożna było oglądać to, co wyszło spod jego rąk w ponad stuletnim szbie Mikołaj i w zabytkowej wieży wodnej, a w Chorzowie, schron dowodzenia przy ulicy Parkowej. Co ciekawe, do tej pory łagiewniczanin nie miał szans zaprezentowania swojej kolekcji w rodzinnym Bytomiu. Na pewno doskonałym do tego typu prezentacji miejscem byłaby Elektrociepłownia Szombierki. Może, jeśli w końcu zostanie uregulowana kwestia jej własności, pomysł organizacji tu takiej wystawy spodoba się właścicielom. Na razie niektóre z przedmiotów wykonanych przez Rafała możecie zobaczyć na naszym portalu
bytom.naszemiasto.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto