Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bytom: Karin Stanek i jej najwierniejszy fan. Stefan Papierowski opowiada o swojej fascynacji

Magdalena Nowacka-Goik
Bytom - Karin Stanek
Bytom - Karin Stanek arc Stefan Papierowski
Bytom: Karin Stanek i jej najwierniejszy fan. Stefan Papierowski opowiada o swojej fascynacji

Bytom: Karin Stanek i jej najwierniejszy fan. Stefan Papierowski opowiada o swojej fasycynacji. 18 sierpnia minie 73. rocznica urodzin Karin Stanek, bytomskiej piosenkarki bigbitowej

Karin Stanek - gwiazda polskiej piosenki lat 60., nazywana też polską „rokendrolówą”. W swoim rodzinnym mieście ma swoją rzeźbę. Stoi przy Bytomskim Centrum Kultury, ukryta nieco wśród drzew. Często są tu kwiaty, palą się znicze. Kto tak dba, aby pamięć o niej trwała?

Pamiętam o niej cały czas. Obojętnie, gdzie jestem

Stefan Papierowski z Chorzowa, gdzie mieszka, do Bytomia nie ma daleko. Ale nawet gdyby miał, to starałby się jak najczęściej przyjeżdżać w miejsce, gdzie stoi dziewczyna z warkoczami i gitarą. Ta, która śpiewała „Malowaną lalę”, „Autostop” czy „Jimmy Joe”. Wiecznie młoda. Zmarła 15 lutego 2011 w Wolfenbüttel. Za dwa tygodnie, 18 sierpnia w czwartek, minie 73. rocznica jej urodzin. Na pewno ktoś przyniesie kwiaty, zapali znicz. Stefan po raz pierwszy nie wie, czy on, jak sam mówi o sobie, „największy fan” Karin, będzie tu w tym roku. Bo być może, wyjątkowo, modlitwę za jaj duszę zmówi na jej grobie - w Niemczech.

- Nie wiem, jak to będzie - mówi. Ale tak naprawdę, Karin ma w sercu. Chociaż stara się, aby również w taki symboliczny sposób składać hołd jej pamięci. Zresztą, robi to także opowiadając, czy to publicznie, czy prywatnie, o swojej idolce.

Fascynacja od dzieciństwa

Tak naprawdę, chociaż opowiedział już wiele, to wciąż jest sporo tajemnic z życia piosenkarki, których nie zdradził.

- Postanowiłem, że zrobię to w dziesięć lat po jej śmierci, a na razie minęło pięć - mówi. Zdaje sobie sprawę, że trudno w to uwierzyć, ale jego miłość do Karin zaczęła się, kiedy on miał lat 9, a ona - 19. - Usłyszałem ją w radiu i oszalałem! Śmiano się wtedy ze mnie, wiele osób myślało, że to jakaś chwilowa fascynacja dziecka. A mnie została na całe życie - mówi. Na koncerty nie chodził, ale wyłapywał wszystkie informacje o piosenkarce. Zbierał wycinki z gazet. Zaczął też pisać listy. Chociaż Karin miała wielu fanów, nieśmiały Stefan, który słał do niej listy pełne uwielbienia, dał się zauważyć.

- Prowadziliśmy regularną korespondencję. Pierwszą kartkę dostałem od niej w 1974 roku, na miesiąc przed pójściem do wojska. Miałem wtedy 21 lat. W sumie nasza korespondencja to około 300 listów i kartek na pewno. Z całego świata słała pozdrowienia i życzenia, zdjęcia. Pisałem do niej nawet z wojska. O wszystkim, o życiu codziennym, ale także o mojej fascynacji jej osobą. W listach byłem odważny, ona nieco powściągliwa, chociaż serdeczna. Otworzy się dopiero później, po naszym pierwszym spotkaniu. Ale długo na to spotkanie czekałem. Nie mieszkała wtedy w Polsce - opowiada. Jego życie toczyło się zwyczajnie. Został naczelnikiem poczty. W 1984 roku przeprowadził się też na Śląsk (wcześniej mieszkał niedaleko Bydgoszczy). Miłość? Żadna kobieta nie zdołała obudzić w nim takich namiętności, jak Karin.

Pierwsze spotkanie : jedliśmy się rękoma

I w końcu doszło do spotkania. Stefan był już dojrzałym mężczyzną - miał 38 lat. W 1991 roku Karin przyjeżdża na koncert „Trzy dekady rocka”. Szczupły, drobny Stefan zostaje zaproszony na koncert i przez cały czas jest przy Karin.

- Niektórzy myśleli nawet, że jestem kimś z rodziny, może bratem - mówi. Trzy dni u jej boku - scena, garderoba, mieszkanie konferansjera, wspólne obiady. Karin zostaje entuzjastycznie przyjęta przez publiczność. Potem przyjazd w kolejnym roku i znów Stefan jest z Karin. Ale do koncertu nie doszło, Karin była też w złym stanie psychicznym. - Żyliśmy od spotkania do spotkania, zawsze mieliśmy czas na rozmowy w cztery oczy. Chociaż po tym przyjeździe upłynie kilka lat, zanim Karin znowu przyjedzie - opowiada. On jest zaangażowany w organizację jej koncertu. Styczeń 1997 roku. Karin po 30 latach nieobecności przyjeżdża do swojego rodzinnego miasta. Śpiewa z Gangiem Olsena, nocuje w bytomskim „Bristolu”. Specjalny materiał, wywiad-rzekę, nagrywa TVP Katowice. W mieszkaniu Stefana! Karin jest mu wdzięczna, że tak w nią wierzy. W podarunku od niej dostaje gitarę, strój sceniczny, inne pamiątki. Nawet zrobiła mu jaśka do spania.- To były te najpiękniejsze momenty. Jedliśmy siebie rękoma - opowiada z egzaltacją Stefan. Czy Karin odwzajemniała jego uczucia? - W dużej mierze tak. Planowaliśmy, że kiedy będę już na emeryturze, to przyjadę do niej, będziemy razem. Spacerowali, pili herbatę. Wiedziałem w pewnym momencie, że jest bardzo chora. Kiedy zmarła, myślałem, że sobie nie poradzę. Rodzina bała się nawet, że będę chciał odebrać sobie życie - przyznaje. Za co pokochał Karin Stanek? Za wszystko. - Ja byłem za grzeczny, a w niej było życie, którego mi brakowało. Jej temperament, żywiołowość, piosenki pełne życia i prawdy. To mi imponowało.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto