Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Karolina Kawula i chwile grozy w Izraelu. Pomagał były piłkarz „Białej Gwiazdy” i jego żona

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Na zdjęciu Omer Hugi, Karolina Kawula i Dor Hugi, jeszcze w czasach, gdy Izraelczyk był piłkarzem Wisły Kraków
Na zdjęciu Omer Hugi, Karolina Kawula i Dor Hugi, jeszcze w czasach, gdy Izraelczyk był piłkarzem Wisły Kraków Archiwum Karoliny Kawuli
Rzeczniczka prasowa Wisły Kraków Karolina Kawula przeżyła w minioną sobotę chwile grozy podczas swojego urlopu w Izraelu. W ostatniej chwili udało się jej uciec z kraju, w którym wybuchła wojna, a w całej sprawie nie zabrakło wątków wiślackich.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Ten wyjazd Karolina Kawula planowała z przyjaciółmi od dawna. Przed laty studiowała kulturoznawstwo, miała też kontakt z osobami żydowskiego podchodzenia pracując przez pewien czas na Kazimierzu. Fascynacja tą kulturą, całym Bliskim Wschodem sprawiły, że zdecydowała się na kilkudniowy wyjazd od Izraela. Początkowo wszystko szło zgodnie z planem. Plaża w Tel Awiwie, ale przede wszystkim zwiedzanie takich miejsc jak Jerozolima, Masada, Morze Martwe, Park Narodowy. W sobotę miała spokojnie wrócić do Polski, ale ten spokój przerwały syreny alarmowe i wybuchy rakiet spadających na Tel Awiw.

- Gdy usłyszeliśmy syreny, pierwsza myśl była taka, że to straż pożarna wzywa pomoc. Gdy jednak nastąpiły trzy wybuchy jeden po drugim, wiedzieliśmy już, że coś się dzieje poważnego - opowiada nam Karolina Kawula. - Mieliśmy oczywiście świadomość, że takie rzeczy dzieją się w Strefie Gazy, ale to było na tyle głośno, że jasnym stało się, że rakiety spadły blisko nas. Okazało się później, że niedaleko od miejsca, w którym mieszkaliśmy.

Dostać się na lotnisko

Mimo wszystko razem z przyjaciółmi starała się podejść do sprawy maksymalnie spokojnie. Wsiadła do zamówionej taksówki, która miała ich odwieźć na lotnisko. Tylko, że na początku trasy kierowca odebrał telefon i poinformował, że na lotnisko nie pojedzie, bo otrzymał informację, że jest wojna i nie może ich tam odwieźć. Pozostało szukać innego transportu. Rozpoczęły się telefony, w tym do poznanego w Wiśle Kraków byłego jego piłkarza Dora Hugiego. Karolina opowiada: - Skontaktowałam się z Dorem, bo chcieliśmy potwierdzić czy ma informacje, że lotnisko w Tel Awiwie rzeczywiście zostało zamknięte? Powiedział, żebyśmy na razie nie opuszczali miejsca stacjonowania, zadeklarował jednocześnie, że gdyby się okazało, że nie uda się opuścić Izraela, będziemy mogli mieszkać w jego domu, ile będzie potrzeba. Dor i jego żona bardzo nas wsparli. Doszło do sytuacji, w której żona Dora przepraszała mnie, że coś takiego spotkało nas w ich kraju, choć przecież wiadomo, że niczemu winni nie byli.

Można powiedzieć, że do Kawuli w jakimś sensie wróciło to, że w czasie gdy Hugi grał w Wiśle, sama pomagała jemu i jego żonie w kilku osobistych sprawach. Teraz Izraelczycy chcieli się odwdzięczyć, choć dopiero co zostali rodzicami i mieli swoje sprawy na głowie.

Nazwiska piłkarzy Wisły Kraków pomogły

Na szczęście ich większa pomoc nie była konieczna, bo udało się ostatecznie załatwić transport na lotnisko, co nie było łatwe. Okazało się też, że samolot, którym Karolina Kawula miała w sobotę wracać do Polski jednak odleci. Trzeba było tylko jeszcze przejść bardzo szczegółową kontrolę. Nie było żartów w sytuacji, w której wybuchła wojna. Ale i tutaj nazwa Wisła Kraków w jakimś stopniu pomogła…

- Rzeczywiście, odprawa była bardzo dokładna, a cały proces długi - opowiada Karolina. - Mnie w tym wszystkim pomogła trochę Wisła, bo gdy kontrolujący mnie pan zapytał czym się zajmuję na co dzień, odpowiedziałam, że jestem rzeczniczką prasową w tym klubie. Od razu pojawił się uśmiech, odpowiedź „Polish team”. Porozmawialiśmy chwilę, że znam Dora Hugiego, Alona Turgemana, Maora Meliksona czy Dudu Bitona, co mogło sprawić, że stałam się bardziej wiarygodna.

Szczęśliwy lot do Polski

Pozostał ostatni etap, czyli lot samolotem. Niecodzienny, bo z kraju ogarniętego wojną. - Samolot do Polski w jakiejś części był pusty - opowiada Karolina Kawula. - Nie wszyscy mieli tyle szczęścia, co my. Wiele osób nie zdążyło na ten lot, choć został on o kilkadziesiąt minut opóźniony. W końcu pilot powiedział do nas, że startujemy. Nie powiedział wprost, że robi to na własną odpowiedzialność, ale kontekst był taki, że podjął decyzję, żeby zabrać nas bezpiecznie do Polski. W samolocie widzieliśmy różne sceny. Ludzie byli naprawdę przejęci. Jedna z kobiet płakała, druga modliła się. My staraliśmy się zachować zimną krew, wiedzieliśmy, że jesteśmy razem. Szczerze mówiąc doświadczenie z kryzysów w Wiśle, umiejętność radzenia sobie ze stresem trochę się przydało. Nie dopuszczałam w ogóle do siebie myśli, że może się coś stać. Jestem na co dzień osobą, która patrzy na życie w pozytywny sposób. To mi pomogło w tej sytuacji od takiej psychicznej strony spokojnie znieść to wszystko. Bez wewnętrznego niepokoju. Jeśli był stres, jeśli o kogoś się bałam, to bardziej o bliskich, o przyjaciół w Polsce, bo miałam już takie sygnały, że bardzo się o mnie denerwują.

Dodaje też: - Pilot w pewnym momencie poinformował nas, że jesteśmy nad Turcją, że będziemy mijać Stambuł. Pojawił się większy spokój, ale kluczowe było, żeby dolecieć do Warszawy i poinformować najbliższych, że jesteśmy już w Polsce, że wszystko jest w porządku. Liczba wiadomości, jaką otrzymaliśmy była ogromna. Uaktywnili się nawet znajomi, z którymi od dłuższego czasu nie miałam styczności. Dużo osób się o nas martwiło. To było coś niesamowitego, bo pokazało nam jak taka sytuacja potrafi zjednoczyć ludzi, ile było osób gotowych nam pomóc z Polski, żebyśmy do niej bezpiecznie wrócili.

Na koniec dodaje: - To, co stało się w sobotę, pokazało mi też, że w każdej sytuacji trzeba starać się myśleć trzeźwo. Dzięki temu, że zachowaliśmy spokój w działaniu, udało nam się szybko, w ostatniej chwili uciec przed wojną. W Warszawie dowiedzieliśmy się, że był to ostatni samolot LOT-u, jaki wyleciał z Izraela w tym dniu, a były przypuszczenia, że ze względu na sytuację, także w dłuższej perspektywie. Cieszyliśmy się, że jesteśmy już w Polsce, bo wcześniej, jeśli były jakieś obawy, to przede wszystkim przed tym, że będziemy musieli zostać w Izraelu w obliczu wydarzeń, z którymi nikt nie chciałby się zderzyć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Karolina Kawula i chwile grozy w Izraelu. Pomagał były piłkarz „Białej Gwiazdy” i jego żona - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto