MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Tenisowy reżim

ANNA JANUS
Zygmunt Ćwiąkała nie rozstaje się ze swoją rakietą tenisową. Fot. L. Usińska
Zygmunt Ćwiąkała nie rozstaje się ze swoją rakietą tenisową. Fot. L. Usińska
Mówi o sobie "maniak sportu". Zygmunt Ćwiąkała z Bytomia z zawodu jest nauczycielem wychowania fizycznego. Po ukończeniu studiów pracował w pałacu Młodzieży w Katowicach, gdzie zajmował się sekcją gimnastyki.

Mówi o sobie "maniak sportu". Zygmunt Ćwiąkała z Bytomia z zawodu jest nauczycielem wychowania fizycznego. Po ukończeniu studiów pracował w pałacu Młodzieży w Katowicach, gdzie zajmował się sekcją gimnastyki. Później rozpoczął karierę trenera w Ośrodku Przygotowań Olimpijskich w Katowicach.

- Miałem wtedy w drużynie gimnastyków olimpijczyka, Jerzego Jokiera, który zdobył srebrny medal na mistrzostwach w Melburne w 1956 roku - wspomina Ćwiąkała.

Przez wszystkie lata pracy w szkole próbował w swoich uczniach zaszczepić bakcyla sportu.

- W szkole średniej sam uprawiałem lekką atletykę. W skoku o tyczce miałem drugi wynik na Śląsku. Mój wynik to 3 metry 80 centymetrów. Rekord Polski wynosił wtedy 4,44. Nie trzeba być wyjątkowo sprawnym fizycznie, by uprawiać jakiś sport. Każdy może znaleźć dyscyplinę, która będzie mu odpowiadała - twierdzi Ćwiąkała.

Jazda na nartach, gra w siatkówkę, koszykówkę i tenis ziemny to dyscypliny, które nie są mu obce. Każdą wolną chwilę spędza na boisku lub korcie.

- Doszło do sytuacji, kiedy trudno było zastać męża w domu. Postanowiłam zainteresować się sportem, który daje mu tyle satysfakcji. Dzięki temu możemy wspólnie spędzać wolny czas - przyznaje Zofia Ćwiąkała.

"Reżimem" sportu zaraził nie tylko swoich uczniów. Musiała mu się poddać także rodzina pana Zygmunta. Żonę, pan Zygmunt, ściągnął na korty podstępem.

- Pewnego dnia przyniosłem do domu damski strój tenisowy. Zaproponowałem żonie, żeby go przymierzyła i tak się zaczęło. Później pozostało jej tylko przetestować go na korcie. Odtąd razem gramy w turniejach - śmieje się pan Zygmunt.

Na półce państwa Ćwiąkałów stoi wiele pucharów. Część z nich zdobyli na międzynarodowych turniejach tenisowych.

- Moja przygoda z tenisem ziemnym zaczęła się 27 lat temu. Wtedy po raz pierwszy chwyciłem do ręki rakietę tenisową. Okazało się, że moja dobra kondycja bardzo mi pomogła. Pierwsze kroki na kortach stawiałem nawet o piątej rano. Starałem się wykorzystać każdą nadarzającą się okazję do doskonalenia moich umiejętności w tym sporcie. Mój największy sukces to zdobycie mistrzostwa Polski weteranów w 1995 roku. W finale pokonałem Magnusa Pawełczyka. - chwali się Ćwiąkała.

Zdaniem państwa Ćwiąkałów każdy wiek jest dobry, aby rozpocząć naukę gry w tenisa. Podobno osoby, które świetnie tańczą, potrafią także dobrze grać w tenisa. Tajemnica tkwi w wyczuciu rytmu.

- Wystarczy odrobina chęci i wolnego czasu. Tenis przestał być sportem elitarnym. Nie wyobrażam sobie ciągłego siedzenia w domu. Tenis ziemny to nie tylko doskonała okazja do ruchu na świeżym powietrzu. To także możliwość nawiązywania nowych znajomości i kontaktów towarzyskich - zdradza pani Zofia.

Okazją do takich kontaktów są m.in. międzynarodowe turnieje tenisowe. Państwo Ćwiąkałowie uczestniczyli w tym roku już w trzech takich turniejach.

- Byliśmy w Opatii, na turnieju w Balatonboglar i w Budapeszcie. Największy sukces odnieśliśmy miesiąc temu na tym ostatnim. W mikście 50+ zajęliśmy z żoną pierwsze miejsce. Ja w singlu 50+ zająłem drugie miejsce, a żona w singlu 40+ trzecie. Turnieje są wpisane w nasz wakacyjny plan - przyznaje pan Zygmunt.

Do Budapesztu zjechało się międzynarodowe towarzystwo, m.in. ze Stanów Zjednoczonych, Japonii, Szwajcarii. Państwo Ćwiąkałowie jako jedyni reprezentowali Polskę. Pan Zygmunt pokonał w półfinale węgierskiego ministra gospodarki, Fazakosa Szabolcy.

Backhand, forehand, ofensywny serwis to atuty Zygmunta Ćwiąkały. Mimo swojego wieku wygrywa z zawodnikami dużo młodszymi od niego.

- Wprawdzie mam już 62 lata, ale wciąż mam doskonałą kondycję, a wszystko to dzięki regularnym treningom. Nie wyobrażam sobie życia bez sportu - twierdzi Ćwiąkała.

Małżonkowie kibicują sobie nawzajem. - Oglądam mecze żony, ale z daleka, bo nie chcę się denerwować. Żona natomiast działa na mnie mobilizująco. Zawsze kibicuje podczas meczy, które rozgrywam - przyznaje Ćwiąkała.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

POLITYCY jako dzieci

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto