Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Robot medyczny z Zabrza „Robin Heart”. Nad prototypem pracował m.in. prof. Religa. Potrzeba 300 mln złotych by wszedł na rynek

OPRAC.:
Marcin Śliwa
Marcin Śliwa
Polscy konstruktorzy z Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii w Zabrzu im. prof. Zbigniewa Religi i Śląskiego Uniwersytetu Medycznego mogą pochwalić się najnowocześniejszą wersją robota „Robin Heart”
Polscy konstruktorzy z Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii w Zabrzu im. prof. Zbigniewa Religi i Śląskiego Uniwersytetu Medycznego mogą pochwalić się najnowocześniejszą wersją robota „Robin Heart” Mikołaj Suchan
Polski rynek sprzętu medycznego zdominowały roboty amerykańskie i chińskie. Wykorzystywane są m.in. w kardiochirurgii, ginekologii, urologii oraz w leczeniu schorzeń układu pokarmowego. W Polsce również produkowane są zaawansowane technicznie roboty takie jak „Robin Heart” z Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii w Zabrzu. Za kilka lat nasze szpitale będą wymieniać stare zagraniczne roboty. Czy będą mogły je zastąpić polskim modelem? Jest to możliwe, ale żeby „Robin Heart” wszedł do produkcji i stał się konkurencyjny wobec zagranicznego sprzętu potrzeba co najmniej 300 mln złotych.

W Polsce najpopularniejsze są amerykańskie roboty „da Vinci”. Polscy konstruktorzy z Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii w Zabrzu im. prof. Zbigniewa Religi i Śląskiego Uniwersytetu Medycznego mogą pochwalić się najnowocześniejszą wersją robota „Robin Heart”, ale żeby wszedł do produkcji i stał się konkurencyjny wobec zagranicznego sprzętu potrzeba co najmniej 300 mln zł.

- Szacujemy, że za 5 – 6 lat będziemy w stanie przedstawić najnowocześniejszego i najbardziej wszechstronnego robota polskiej produkcji. Wtedy też, jak obliczam, ruszy wymiana zakupionego w ostatnim czasie do szpitali zagranicznego sprzętu. Szacowany okres potrzebny do skomercjalizowania polskiego robota wieloramiennego to około 3 lata – mówi dr hab. Zbigniew Nawrat, profesor Instytutu Protez Serca Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii i Zakładu Biofizyki SUM Wydziału Nauk Medycznych w Zabrzu. – Uruchomienie własnej linii robotów dla medycyny daje szansę na pozyskiwanie inwestorów zagranicznych. Zyskujemy przecież globalny produkt technologiczny, zapewne w przystępniejszej cenie i szansę na rozwój tej dziedziny w postaci rodzimej myśli technicznej - dodaje.

Jak wyjaśnia prof. Nawrat budowa polskiego robota zaczęła się szybciej niż konkurencyjnych, ale działaliśmy z niewspółmiernie mniejszym budżetem.

– Robotyka chirurgiczna w Polsce rozpoczęła się na Śląsku. Kiedy kończyliśmy wraz z prof. Zbigniewem Religą pierwszy projekt „Robin Hearta” mieliśmy prototyp o siedmiu stopniach swobody i funkcjonalności zbliżonej do „da Vinci”, który wtedy raczkował, a w chwili, kiedy w Cambridge pokazywano drewniany model „Versiusa”, my kończyliśmy pierwsze eksperymenty na zwierzętach z największym pewnie robotem chirurgicznym na świecie, modelem „Robin Heart mc2” – wyjaśnia prof. Nawrat.

W 2010 r. specjaliści z Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii zrobili pierwszy eksperyment modelowy teleoperacji na odległości Zabrze (FRK) – Katowice (Centrum Medycyny Doświadczalnej SUM).

- Do tej pory na projekt robota „Robin Heart” wydaliśmy od 2000 roku kwotę rzędu… 5 mln zł. Czyli jedną trzecią ceny jednego robota „da Vinci” – dodaje Nawrat.

Według prof. Nawrata robotyka jest przyszłością chirurgii, bo absolwenci medycyny coraz rzadziej wybierają tę specjalność. Skutek – brakuje młodych chirurgów.

– Jeszcze niedawno każdy chciał być jak Religa, „Bóg”, który pierwszy skutecznie przeszczepił serce w Polsce w 1985 roku. Dziś już nie chcą. Zawód chirurga trzeba uczynić atrakcyjnym, ale też odpowiednio dobierać kandydatów do zawodu, bo muszą mieć określone umiejętności, nie tylko manualne, ale m.in. psychologiczne: odporność na stres, decyzyjność – ocenia prof. Nawrat.

Najnowsza wersja tworzonego w FRK robota jest wyposażona w sztuczną inteligencję.

– To w dzisiejszych czasach po prostu niezbędne. Sztuczna inteligencja pozwoli uczyć się robotom na podstawie nabytych doświadczeń i reagować na powstałe sytuacje. W Fundacji rozwijamy właśnie prace w zakresie użycia robota „Robin Heart” do teleoperacji. Zmniejszenie ryzyka operowania podczas występowania przerw lub dużych opóźnień komunikacji operatora z robotem wymaga, abyśmy usamodzielnili robota w takiej sytuacji. Żeby robot mógł podjąć decyzję „co robić”, gdy oceni, że nie ma kontaktu z lekarzem. Robot musi „wiedzieć” co robi. Musi również znać swój zakres obowiązków w momencie zagrożenia życia pacjenta. Tego nie da się zrobić bez wprowadzenia sztucznej inteligencji – podkreśla prof. Nawrat.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zabrze.naszemiasto.pl Nasze Miasto