Dzieciobójczyni z Żor. Wyniki śledztwa są wstrząsające AKT OSKARŻENIA
Iwona J. potajemnie urodziła synka w wynajętym mieszkaniu
, partnera wyrzuciła twierdząc, że ma bóle nowotworowe. Zwłoki przez kilka tygodni trzymała na balkonie w mieszkaniu, zanim zdecydowała o ich zakopaniu w lesie....
29-letnia Iwona J. z Żor odpowie przed rybnickim sądem za zabójstwo swojego nowonarodzonego synka. Wczoraj żorska prokuratura zakończyła śledztwo w tej sprawie, przesyłając do sądu akt oskarżenia. Kobiecie grozi dożywocie. Od początku kobieta nie przyznaje się do zabójstwa z premedytacją, ale twierdzi, że dziecka pozbawiła życia nieświadomie, w szoku poporodowym.
Wykluczyli to jednak biegli i ustalenia śledczych sugerują, że motywem zabójstwa miała być chęć ułożenia sobie życia z nowym partnerem, w czym dziecko miało przeszkodzić.
- Ustaliliśmy, że kobieta przez cały czas ukrywała ciążę i bardzo starannie zaplanowała sam moment narodzin i tego, co później zrobi z dzieckiem. Urodziła w wynajętym mieszkaniu, przeniosła zwłoki dziecka do swojego mieszkania, kilka tygodni trzymała na balkonie, zamknięte w plastikowej skrzynce, owiniętej folią. W końcu z pomocą przyjaciela zakopali skrzynkę w lesie, ale on nie wiedział, co ma znajdować się w środku – wyjaśnia nam prokurator Edyta wyjaśnia prowadząca śledztwo prokurator Edyta Hraciuk-Tomecka z żorskiej prokuratury.
W styczniu, dzięki urzędnikom MOPS, którzy powiadomili policję o matce, która nie potrafi wytłumaczyć, gdzie ma dziecko, odkopano ciałko chłopczyka w lesie przy ulicy Kłokocińskiej. Kobieta wskazała miejsce, urodziła rok wcześniej, 27 stycznia. Od początku - co podkreślają mundurowi – nie okazywała emocji, a gdy już, uznawano je za „teatralne gesty”. Opinia psychiatryczna była dla niej druzgocąca: wynika z niej, że kobieta jest pozbawiona uczuć, notorycznie kłamie. Tak też działo się w śledztwie.
Kłamała co do miejsca urodzenia. Z początku nic nie mówiła o wynajętym specjalnie pokoju z łazienką, twierdziła, że jej konkubenta nie było wówczas w Polsce. Tymczasem okazało się, że nie mogła urodzić w swoim mieszkaniu, bo miała odcięte media za niezapłacone rachunki. A w dniu porodu konkubent był razem z nią, ale go wyrzuciła twierdząc, że ma… bóle nowotworowe.
- Tego dowiedzieliśmy się z nagrania, które zachowało się na pogotowiu. Dzwonił jej partner, podał adres, mówił, że kobieta ma bóle nowotworowe – wyjaśnia prokurator.
Iwona J. próbowała wpływać na ważnego świadka – wysłała z aresztu list ze „scenariuszem” zeznań, które miały się pokrywać z jej. Innym razem twierdziła, że dziecko miało być adoptowane. Miała być nawet osoba zainteresowana, która była z drugiego krańca Polski. – Oczywiście dane były zmyślone, nikt taki w żorskich hotelach nie przebywał w tym czasie – dodaje prokurator.
Przyczyna śmierci dziecka? Biegli skłaniają się ku hipotezie, że zaraz po porodzie zostało uduszone. Ale jednoznaczniej odpowiedzi nie ma, to najbardziej prawdopodobna hipoteza, uzyskana na podstawie badania wycinka fragmentu płuca, większość innych tkanek była w stanie znacznego rozkładu, by mieć pewność.
Oskarżona 29-latka, z zawodu technik administracji, utrzymująca się z alimentów na pierwsze dziecko, trzyletniego dziś Kubusia, przebywa w areszcie – na razie do 17 lipca i tam będzie oczekiwać na wyznaczenie terminu pierwszej rozprawy. Proces będzie się odbywał w Sądzie Okręgowym w Rybniku.
Co ciekawe, kobieta widnieje też w charakterze podejrzanej w czterech innych śledztwach, dwa już się zakończyły, a dwa inne mają się zakończyć jeszcze w tym miesiącu. – W tych sprawach Iwona J. ma łącznie około 200 zarzutów, najwięcej dotyczy wyłudzeń i oszustw. Dokonywała ich przede wszystkim w latach 2014-2015 – wyjaśnia prokurator Leszek Urbańczyk, szef Prokuratury Rejonowej w Żorach.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?