Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W piłkarskiej aferze korupcyjnej roi się od nazwisk z naszego regionu

Rafał Musioł
Początek aferze dały zeznania Piotra Dziurowicza...
Początek aferze dały zeznania Piotra Dziurowicza... fot. Bogdan Kułakowski.
Jeden zarzut dotyczący przyjęcia 3 tysięcy złotych łapówki przed meczem III ligi w sezonie 2004/05 - taki zarzut usłyszał zatrzymany w środę Stanisław G., przewodniczący Kolegium Sędziów w Śląskim Związku Piłki Nożnej. Wrocławska prokuratura poinformowała, że G. przyznał się do winy i po wpłaceniu 5 tysięcy złotych kaucji opuścił areszt.

Sprawa G. to swoista klamra spinająca aferę korupcyjną - pierwszym zatrzymanym był przecież poprzedni szef śląskich arbitrów Marian D. Działacze z naszego regionu odgrywają zresztą istotną rolę na "czarnej liście", na której nazwiska zamieniają się w inicjały. Alfabet jest niemal kompletny - od Janusza B. (były menedżer Piasta Gliwice), poprzez Jana Ć. (były obserwator PZPN), Jerzego F. (były dyrektor Podbeskidzia), Roberta M. (piłkarz), Stanisława P. (były prezes Podbeskidzia),
Wojciecha R. (były dyrektor Zagłębia Sosnowiec) do Marcina Ż. (były prezes Piasta Gliwice), że wspomnimy tylko o tych najbardziej znanych.

Odpowiedzialność grupową poniosły też, choć w różnym zakresie od karnej degradacji począwszy na ujemnych punktach skończywszy, kluby - Szczakowianka Jaworzno, Piast Gliwice, Podbeskidzie Bielsko-Biała i Zagłębie Sosnowiec. No i wszystko rozpoczęło się od wywiadu byłego prezesa GKS Katowice, Piotra Dziurowicza, dla "Gazety Wyborczej".

W tej ponurej historii nie brakuje elementów zarówno sensacyjnych, jak i kwalifikujących się do czarnego humoru (wykorzystał to Kabaret Skeczów Męczących w rewelacyjnej piosence "Jak Fryzjera głos"). Z pewnością nawet Monty Python nie powstydziłby się środowego scenariusza Centralnego Biura Antykorupcyjnego, którego agenci zatrzymali G. , gdy egzaminował młodych arbitrów. Wielu kibiców świetnie też pamięta, że D. i F. chowali 100.000 łapówki do koła zapasowego, co było później przedmiotem licznych dowcipów, a długo najśmieszniejszym cytatem afery była wypowiedź prezesa PZPN, Michała Listkiewicza o tym, że "wśród 10 tysięcy arbitrów znalazła się czarna owca". Wszystkich przebił jednak Marcin Ż. - ówczesny prezes Piasta w 2005 roku na widok policjantów schował się na dachu, tłumacząc, że chciał naprawić antenę telewizyjną.

Jest jednak także druga strona medalu - spora część osób z tej listy nadal korzysta na stadionach ze specjalnych przywilejów i zasiada w lożach VIP-ów, stanowiąc często duszę towarzystwa. Tak było chociażby w Raciborzu, gdzie mecz Unii z Broendby w Lidze Mistrzów oglądał wyraźnie zrelaksowany Wit Ż., były szef polskich sędziów i członek zarządu PZPN, jedna z "najgrubszych ryb" złowionych przez CBŚ.

Zatrzymanie G. - najgłośniejsze od kilkunastu tygodni - z pewnością jednak sprawiło, że kolejnym działaczom piłkarskim nie jest do śmiechu. Historia rozwoju afery korupcyjnej uczy, że po długiej ciszy zakończonej spektakularną akcją nadchodzi fala, po której wspomniany alfabet zostaje znacząco uzupełniony...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto