Pięcioletni Kacperek z Miechucina od początku kwietnia był leczony na zapalenie oskrzeli. Lekarz z przychodni przepisał mu antybiotyk. Stan chłopca nie poprawiał się. W końcu trafił do szpitala w Kartuzach.
- Miał obniżoną temperaturą ciała, problemy z oddychaniem i ogólne osłabienie - opowiada reporterowi tvn24.pl matka chłopca. -Lekarka ze szpitala wypisała go do domu.
Z relacji matki wynika, że chłopiec był coraz słabszy. W bardzo złym stanie trafił do szpitala w Gdańsku. Tam lekarze nie byli już w stanie pomóc 5-latkowi, który miał niewydolność serca i obrzęk mózgu.
Matka dziecka chce zawiadomić prokuraturę. Sprawę bada również rzecznik praw pacjenta.
Kilka lat temu w szpitalu w Kartuzach doszło do podobnego przypadku. Na Szpitalny Oddział Ratunkowy trafił półroczny Dawidek. Pielęgniarka oddziałowa, po krótkiej rozmowie z mamą dziecka, nie podjęła żadnych kroków, by pospieszyć mu z pomocą. Odprawiona przez oddziałową mama zabrała Dawidka i pojechała z nim do ośrodka zdrowia w Sierakowicach po skierowanie do szpitala. 4 marca 2008 r. dziecko zmarło w ośrodku, mimo podjętej reanimacji.
Czytaj więcej na ten temat: Sprawa śmierci półrocznego Dawidka. Niższy wyrok dla pielęgniarki
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?