Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Skandal na oddziale neurologicznym w Bytomiu - szpital dementuje medialne doniesienia

Patryk Osadnik
MANO
87-letnia kobieta po ataku padaczki i wylewie trafiła na Izbę Przyjęć szpitala w Bytomiu. Tam przeprowadzono konieczne badania i położono seniorkę w łóżku. Jej rodzina twierdzi, że w nocy spadła i nikt nie udzielił jej pomocy. Szpital wszystkiemu zaprzecza. - Pacjentka trafiła do nas w bardzo złym stanie, nieprzytomna, po ataku padaczkowym. Już wtedy na jej ciele znajdowały się widoczne otarcia naskórka oraz zasinienia - mówi rzecznik placówki.

Skandal w szpitalu w Bytomiu - szpital dementuje medialne doniesienia
Do całego zdarzenia doszło w piątek, 22 marca. Wtedy też na Izbę Przyjęć Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 4 w Bytomiu trafiła 87-letnia pani Franciszka.

W rozmowie z Eska Info wnuczka seniorki twierdzi, że była to kobieta żywa i pełna energii. W tym czasie pani Franciszka choruje jednak na zapalenie oskrzeli, ale jej stan jest dobry. Wszystko zmieniło się wieczorem, kiedy 87-latka skontaktowała się telefonicznie z rodziną, informując, że jej zdrowie gwałtownie się pogarsza.

Na miejscu pojawiło się pogotowie, które już nieprzytomną seniorkę przewiozło do WSS nr 4 przy Alei Legionów.

- Zaraz po przyjęciu lekarze wykonali 87-latce badanie tomografem komputerowym. Wyniki wykazały u niej duże ognisko udarowe, które występuje co najmniej 24 godziny od momentu udaru. Ten nastąpił więc najprawdopodobniej dzień przed tym, jak kobieta trafiła na izbę przyjęć naszego szpitala - mówi Iwona Wronka, rzecznik WSS nr 4 w Bytomiu.

Z izby przyjęć 87-latka trafiła na oddział neurologiczny.

Wnuczka pani Franciszki skarży się jednak, że lekarze długo nie informowali rodziny o zdrowiu jej babci, a ich zachowanie było nieprofesjonalne. Wieczorem rodzina kobiety opuściła szpital i jak twierdzi, wtedy z seniorką wszystko było dobrze. O poranku na jej ciele córka oraz wnuczka miały znaleźć liczne sińce i otarcia oraz ślady krwi, których wcześniej nie było.

Na nagraniu wykonanym telefonem komórkowym 87-latka mówi o tym, że w nocy spadła z łóżka.

- Kim trzeba być, by zostawić schorowaną, niespełna 90-letnią kobietę na ziemi? Nie oceniam już tego czy pielęgniarki wykonały swoją pracę, która do nich należała, bo tego nie zrobiły. Nie da się nie usłyszeć podczas ciszy spadającej osoby ważącej 70 kg, a jeśli by się nie dało, to obowiązek zerknięcia do każdej sali choć raz podczas nocy jest tak po ludzku minimum przyzwoitości - mówi wnuczka pani Franciszki w rozmowie z Eska Info.

Jednak szpital jednoznacznie zaprzecza informacji, że 87-latka w nocy spadła z łóżka.

- Pacjentka trafiła do nas w bardzo złym stanie, nieprzytomna, po ataku padaczkowym. Już wtedy na jej ciele znajdowały się widoczne otarcia naskórka oraz zasinienia - wyjaśnia rzecznik placówki.

Lekarze podkreślają również, że podczas leczenia podali seniorce heparynę drobnocząsteczkową, która mogła nasilić sińce, z którymi kobieta trafiła do szpitala po ataku padaczki.

- Absolutnie zaprzeczam jakoby pani miała spędzić noc na podłodze. Łóżko było zabezpieczone barierkami, a jej stan nie pozwalał na samodzielne poruszanie się, a tym bardziej podjęcie próby wyjścia do łazienki - mówi Iwona Wronka.

W całej sprawie mamy do czynienia ze słowem przeciwko słowu. Szpital przeszedł już kontrolę ze strony Urzędu Marszałkowskiego, kolejne czynności prowadzą w nim kontrolerzy z Narodowego Funduszu Zdrowia. Dalsze postępowanie pokaże, co tak naprawdę stało się w tzw. "Szpitalu Górniczym" w Bytomiu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto