Z Piotrem Kojem, byłym prezydentem Bytomia, rozmawia Maria Olecha
Był pan wczoraj na wyborach?
Tak, głosowałem.
Wyniki pana zaskoczyły?
Druga tura w wyborach prezydenckich to nie jest wynik zaskakujący. Kandydaci, którzy się w niej znaleźli także nie są niespodzianką, przynajmniej dla mnie. Może jedynie dysproporcja głosów pomiędzy panem Bartylą a panią Biedą jest dla mnie osobiście zaskakująco duża. Sukcesu referendystów w wyborach do rady miejskiej się spodziewałem. I trzeba uczciwie powiedzieć, że to jest ich sukces.
Największe zaskoczenie tych wyborów zdaniem Piotra Koja to...
Największą niespodzianką dla mnie, dość przykrą, jest niewątpliwy sukces referendystów w moim okręgu wyborczym, w okręgu numer 3, gdzie zdobyli aż trzy mandaty. Tu był zawsze silny elektorat Platformy Obywatelskiej. Cóż, wielka szkoda. Dużo pracy przed nami, aby zaufanie wyborców odbudować.
Skąd, pana zdaniem, wynika tak niska frekwencja w wyborach w Bytomiu?
Wracamy do poziomu z 2002 roku. Frekwencja jest wynikiem zniesmaczenia bytomian sytuacją w mieście. Odkąd nie jestem prezydentem mam więcej czasu na spotkania z mieszkańcami. Słucham ich opinii i wiem, że wiele osób nie wiedziało, na kogo zagłosować. Kandydaci ich nie przekonali.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?