Przez ostatnich dziewięć lat pamiątki po księdzu Jerzym Popiełuszce w domu przechowywał szef wodzisławskiego koła - Edward Szczygieł. Po wyniesieniu księdza na ołtarze, pan Edward, wraz z kolegami z koła emerytów, postanowił podzielić się cennymi pamiątkami z mieszkańcami całego regionu i przekazał je zaprzyjaźnionej parafii. W jaki sposób relikwie znalazły się w rękach związkowców?
- Dziewięć lat temu, w ramach podziękowania za pomoc, przekazała nam je Marianna Popiełuszko, mama księdza Jerzego - mówi Adam Mokanek, wiceprezes koła emerytów NSZZ Solidarność.
Jak doszło do tak bliskiej znajomości wodzisławskich górników z bliskimi kapelana Solidarności? W 1989 roku, na walnym zgromadzeniu, związkowcy z kopalni 1 Maja postanowili, że będą pomagali rodzinie bestialsko zamordowanego kapłana.
Relikwie przekazane przez związkowców w swoim kościele zdecydował się przechować ksiądz dziekan Bogusław Płonka. - Kopalni już nie ma, więc emeryci uznali, że nasz kościół będzie najbardziej godnym miejscem na przechowanie tych pamiątek. Dodatkowo związkowcy ufundowali także obraz błogosławionego księdza Popiełuszki, który został w minioną niedzielę poświęcony - mówi ksiądz dziekan.
Pamiątki po ks. Jerzym
Od 1989 roku związkowcy z Solidarności kopalni 1 Maja w Wodzisławiu Śląskim pomagali bliskim księdza Jerzego Popiełuszki. Dziękując za ich życzliwość Marianna Popiełuszko przekazała górnikom bezcenne pamiątki - zafoliowaną kroplę krwi swojego syna i kawałek sutanny.
- Nasza pomoc to była inicjatywa ówczesnego przewodniczącego Komitetu Zakładowego Solidarności w KWK 1 Maja Waldemara Kapłona. Ustaliliśmy, że wesprzemy rodzinę księdza Jerzego, który był przecież tak ważną postacią dla Solidarności. Co roku w okresie jesiennym zawoziliśmy mamie błogosławionego księdza Jerzego talony na 5 ton węgla. Przekazywaliśmy je ze swojego przydziału. Pierwszy raz z Marianną Popiełuszko spotkaliśmy się właśnie w 1989 roku na mszy świętej na Jasnej Górze, podczas tak zwanej pielgrzymki świata pracy - mówi Adam Mokanek, wiceprezes koła emerytów NSZZ Solidarność.
Kiedy górnicy z odległego Wodzisławia Śląskiego zadeklarowali pomoc, bliscy zamordowanego kilka lat wcześniej księdza nie kryli zaskoczenia.
- Nie spodziewali się takiej pomocy, a już na pewno nie od ludzi z dalekiego Śląska. Ich sytuacja materialna w tamtych czasach nie była zbyt dobra. A my dawaliśmy im to, co mieliśmy najlepszego, czyli śląski węgiel. My mieliśmy go pod dostatkiem, a dla mieszkańców Podlasia i Mazowsza był to towar deficytowy - wspomina Adam Mokanek. - Pamiętam, że rodzina Popiełuszków przyjmowała nas zawsze bardzo serdecznie - dodaje.
W kolejnych latach, związkowcy regularnie odwiedzali mamę księdza Popiełuszki. - Co roku, w rocznicę śmierci księdza Jerzego, uczestniczyliśmy w Warszawie w mszy świętej za jego duszę. I wtedy przekazywaliśmy talony. Od połowy lat 90. zamiast węgla, zawoziliśmy równowartość 5 ton, czyli około 2,5 tysiąca złotych - mówi wiceszef związku emerytów.
W podzięce za tę pomoc, w 2001 roku, matka księdza Jerzego przekazała wodzisła-wskim związkowcom zafolio-waną kroplę krwi swojego syna i kawałek sutanny. - To był dla nas wszystkich niezwykły skarb. Edward Szczygieł, szef naszego koła, przechowywał je w szczególnym miejscu w swoim domu. Miał tam niewielki ołtarzyk z wizerunkiem księdza Jerzego i przekazanymi pamiątkami - mówi Adam Mokanek.
Swoją pomoc dla rodziny księdza Popiełuszki górnicy z kopalni 1 Maja zawiesili dopiero trzy lata temu - choć kopalnię zamknięto w 2000 roku. - Coraz trudniej było nam zebrać pieniądze. Zresztą matka księdza Jerzego powiedziała, że teraz już sobie poradzi, bo ma wsparcie wielu innych osób, także Kościoła - podkreślają związkowcy.
- Wiem, że dla górników, którzy przez wiele lat wspierali rodzinę księdza Popiełuszki, ten kawałek sutanny ma wielkie znaczenie. Oni wszyscy uczestniczyli w uroczystościach beatyfikacyjnych w Warszawie 6 czerwca. Byli tam ze swoimi sztandarami. Po powrocie swoje kroki skierowali do naszego kościoła. Wszyscy wzięli udział w mszy świętej dziękczynnej, za pomyślną beatyfikację, która odbyła się w minioną niedzielę - mówi dziekan kościoła pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Wodzisławiu Śląskim, ks. Bogusław Płonka.
Z niezwykłej pamiątki po zamordowanym bestialsko w 1984 roku księdzu dumni są miejscowi parafianie. - Cieszę się, że te pamiątki zostały złożone w naszym kościele. Wierzę, że ksiądz Jerzy będzie się teraz mieszkańcami tej ziemi opiekował w szczególny sposób - mówi Maria Zenowicz, mieszkanka centrum Wodzisławia.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?