Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oleśnica: Robert w areszcie jest nikim

Katarzyna Kijakowska
Robert w areszcie jest nikim
Robert w areszcie jest nikim fot. Polskapresse
Nasz artykuł z ubiegłego tygodnia o niepełnosprawnym Robercie, który trafił do aresztu wzbudził wielkie emocje wśród oleśniczan. Robert ma w areszcie najniższy status więźnia. Robert jest tam nikim, a współwięźniowie go zniszczą - mówi oleśniczanin.

Jerzy Woldański dzisiaj jest emerytem, ale przez wiele lat pracował w więziennictwie. Był dyrektorem zakładu karnego i działającego przy nim szpitala psychiatrycznego. Wie zatem doskonale, jaki los spotyka w areszcie śledczym 28-letniego Roberta z Oleśnicy. Upośledzony umysłowo mężczyzna został zatrzymany pod zarzutem innej czynności seksualnej wobec nieletniego.
- Znam Roberta od dziecka, bo przez lata byłem jego sąsiadem - opowiada nam pan Jerzy. - Znam się też na psychologi i doskonale wiem, na jakim poziomie intelektualnym Robert jest obecnie. Jako 10-latek bawił się na podwórku z 2-3-latkami. Teraz Robert ma rozum 10-latka.
Pan Jerzy, podobnie jak wielu oleśniczan, nie osądza Roberta i nie poddaje w wątpliwość tego, o co Robert jest oskarżony. - Mogło dojść do tego, o czym mówi prokuratura, bo osoby upośledzone w dość prymitywny sposób zaspakajają swoje potrzeby seksualne - mówi. - Ale nie potrafię pogodzić się z tym, że Roberta umieszczono w areszcie. Są do tego inne miejsca, ośrodki, gdzie byłby zwyczajnie bezpieczniejszy.
Nasz rozmówca - były szef zakładu karnego - twierdzi, że w więziennej rzeczywistości, wśród osadzonych, Robert ma najniższy status więźnia. - Jest tzw. cwelem, a takie osoby mają za kratami najcięższe życie. Wiem, co mówię, bo nieraz zdarzało się, że ci z którymi miałem do czynienia prosili, by uznawać ich za oskarżonych o gwałt, bo wtedy będzie im lżej - mówi Jerzy Woldański, który obiecał, że zajmie się sprawą Roberta. - Nagłośnienie tego bulwersującego zatrzymania przez ogólnopolskie media to jedyna szansa, żeby wyrwać Roberta z aresztu - mówi oburzony.

Niżej publikujemy tekst o Robercie, który ukazał się tydzień temu w "Oleśniczaninie"

Chyba nie ma osoby, która nie znałaby młodego mężczyzny wędrującego po oleśnickich ulicach z radiem przy uchu. 28-letni Robert jest podejrzany o molestowanie nieletniego. To, czy doszło do przestępstwa czy też nie, to jedna kwestia. Coraz więcej oleśniczan stawia jednak inne pytanie: Czy nie popełniono błędu, umieszczając upośledzonego chłopaka w areszcie?
To jakiś absurd
O sprawie pisaliśmy dwa tygodnie temu. Policja poinformowała wtedy, że 28-latek miał się dopuszczać innych czynności seksualnych wobec nieletniego. O zdarzeniu poinformowała policję dyrektorka szkoły, do której uczęszcza chłopiec. - Musieliśmy podjąć takie kroki, bo nasz uczeń nie chciał wyjść z budynku, mówił, że boi się Roberta - relacjonuje wicedyrektor SP 4 Lidia Kwiatek. - Powiadomiliśmy policję. Dyrektorka przyznaje, że funkcjonariusze, którzy odebrali pierwsze zeznania od 11-latka też byli sceptyczni. - Sami nie dawali wiary, że ten człowiek mógł dopuścić się molestowania, ale już wieczorem dostaliśmy informację, że został aresztowany.
Ale wiele osób, które znają Roberta nie daje wiary oskarżeniom. Mówią, że niepełnosprawnemu mężczyźnie dużo można wmówić. - Znam go od lat, to absolutnie niemożliwe - mówi sąsiadka Roberta. Ktoś inny nazywa całe zdarzenie absurdem, stekiem pomówień, za które Robert może zapłacić wysoką cenę.Trafił do aresztu, na trzy miesiące. - Robertowi jest tam źle - czytamy w liście, który w tym tygodniu dotarł do naszej redakcji. - Ponoć współosadzeni biją go, ubliżają, poniżają. Potrafi tylko płakać. Nie wiemy, czy Robert dokonał czynu, o który został oskarżony, ale osadzenie w areszcie człowieka z upośledzeniem jest nieludzkie.
- Robert na pewno nie zdaje sobie sprawy z tego, dlaczego znalazł się za kratami. Na niego taka forma odosobnienia nie działa jak resocjalizacja na zdrowego człowieka - mówi Alicja Najmrodzka z poradni psychologicznej. - Dla normalnego człowieka pobyt w areszcie jest traumą. W przypadku osoby chorej jest jeszcze gorzej.
Badał go psychiatra
Zbigniew Hyszczyn, dyrektor Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego, do którego uczęszczał Robert nie dość, że nie wierzy w oskarżenie, to jeszcze denerwuje się, że słowa rzucone przez dziecko w stronę upośledzonego człowieka, mogą mieć aż tak poważne skutki. - Robert rósł na naszych oczach, nigdy nie miał jakichkolwiek zaburzeń seksualnych - mówi Hyszczyn. - Nie wiem, czy to zdarzenie w ogóle miało miejsce. Ale wiem, że czasem bandyci chodzą na wolności, a ktoś tak chory trafia do aresztu.
Prokuratura Rejonowa w Oleśnicy zapewnia, że dopełniła wymogów, zwracając się do sądu o areszt dla Roberta. - Jeśli mamy zastrzeżenia, czy oskarżony może przebywać w areszcie, o opinię prosimy biegłego psychiatrę. I tak było w tym przypadku - zapewnia zastępca prokuratora Marcin Firko, który podkreśla, że ostateczną decyzję podjął oleśnicki sąd. - Wiem, że złożono zażalenie na ten areszt i teraz Sąd Okręgowy zdecyduje, co dalej - mówi.
Próbowaliśmy również ustalić, czy zarzuty o złe traktowanie Roberta w areszcie są prawdziwe. Mariusz Jastrzębski z Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej najpierw przekonywał nas, że każdy osadzony z problemami natury psychicznej, może liczyć na fachową opiekę. - Informacje o dręczeniu są niczym nieuzasadnione - powiedział i odesłał nas do wydziału penitencjarnego we wrocławskim areszcie śledczym. Odpowiedzi na zadane przez nas pytania otrzymamy drogą pisemną. Sprawą Roberta nasza gazeta zainteresowała Rzecznika Praw Obywatelskich.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na olesnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto