Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kuchnia śląska dawniej i dzisiaj. Jak bardzo się zmieniła?

Magdalena Nowacka-Goik
Kuchnia śląska : armeriter, hekele i kakałszale. Jak była dawna kuchnia śląska? Ekologiczna - bo zdrowa, oszczędna i z wykorzystaniem natury

Kuchnia śląska: Co wyróżnia Ślązaka? Gwara, strój i kulinaria. Ze stroju na co dzień zrezygnowaliśmy, gwara zanika, ale to co jemy, wciąż jest przekazywane z pokolenia na pokolenie.

- Kuchnia śląska od stuleci była… ekologiczna, czyli domowa, zdrowa, oszczędna i pyszna - mówi Jolanta Zaczkowska, autorka spotkania „My już dawno som ekologiczni” w Muzeum Górnośląskim. Sporo z potraw przetrwało, niektóre są zmodyfikowane, innych już się nie przyrządza.

Co nam natura dała, czyli zupa z mlecza i szczawiu

Co w średniowieczu uprawiano i jedzono na Śląsku? Żyto, jęczmień, pszenicę. Królowały zupy grochowe, kapuśniaki, nie brakowało czosnku, cebuli, popularne było mięso kur, gęsi, gołębi, indyków, kóz, królików, nie brakowało serów. Rządziły kasze. Jedzono też chętnie topinambur. - To rodzaj słodkiego ziemniaka, który rośnie nawet dziko - mówi Zaczkowska. Może leżeć w ziemi i wytrzymuje temperaturę minus 60 stopni. Na przednówku jadano to, co dała natura. I tu mogą nas pewne rzeczy zaskoczyć , jak np. zielona zupa. Co do niej wykorzystywano? - Młode pędy pokrzywy i szczaw. Robiono zupę z mlecza, lebiodki, krwawnika, a także kluski ze słoniną, kaszę ze skwarkami, kluski ze śliwkami. Z innych zup podawano marchwiową, kartofelzupę lub żur żeniaty - opowiada Jolanta Zaczkowska.

Kawa i trochę „tustego” na pewno nie zaszkodzi

W „Zarysach życia ludowego na Szląsku, 1869” Lucjana Malinowskiego, znajdziemy też sporo o kulinarnej historii Śląska. „Oto jest dieta Szlązaka: na śniadanie piją kawę z mlekiem i jedzą chleb z masłem. Kawa (kafej) nie jest tu zbytkownym napojem; Obiad koło godziny pierwszej w południe składa się z polewki, mięsa i sałaty lub zsiadłego mleka z kartoflami.(...) Koło godziny czwartej na podwieczorek dostają chleb z masłem i wybornym serem. Wieczór kolacja gotowana. Chleb wszędzie jest biały, czarnego razowego nigdzie na Szląsku nie widziałem”.- To jadało się jednak przede wszystkim na wsiach, ale na Górnym Śląsku szybko wsie zmieniały się w miasta. - opowiada Zaczkowska. -Marian Gerlich podaje, że „górnik musi jeść dużo i tusto”. Potwierdza to badaczka zwyczajów górników na Górnym Śląsku, Maria Żwirska. Zdaniem górników tłuste jedzenie dawało siłę do ciężkiej pracy, ale także chroniło przed wieloma chorobami, jak reumatyzm, gruźlica i pylica - mówi Zaczkowska. Sporo ciekawych odniesień do dawnego jedzenia na Śląsku, już w okresie dwudziestolecia międzywojennego, II wojny i okresu powojennego, znajdziemy w literaturze - np. w książce „Cholonek, czyli dobry Pan Bóg z gliny” pióra Janoscha. - W jadłospisie codziennym znajdziemy m.in. kawa jęczmienną, herbatę z łupin po jabłkach, tuczne kartofle z jajkiem. Była i wodzionka czyli rozdrobiony stary chleb w gorącej wodzie z tłuszczem, czosnkiem, solą i smażonymi kartoflami. Jeśli chodzi o napoje, to obok kawy, herbaty i kakao był popularny napój nazywany kakałszale, robiony z łusek kakaowych, polecany matkom karmiącym, bo wzmagał laktację. Teraz już się tego nie spotyka, ale ja jeszcze ten napój pamiętam - mówi Zaczkowska. Wśród innych potraw śląskich, nieco już mniej popularnych wymienia też szpajzę, czyli deser przygotowywany z jajek kurzych, hekele - rodzaj pasty ze śledzia oraz jajka, ogórka kiszonego, cebuli z dodatkiem pieprzu i musztardy, a także armeriter. - Kiedy pytałam o nazwę, nikt nie wiedział. Ale po opisie okazało się, że wiele osób to jadło. To lynga, czyli francuska bułka maczana w jajku i mleku, smażona na maśle - mówi Jolanta Zaczkowska.

To, co było przygotowywane na wigilijny stół, musiało być wyjątkowe. Sporo potraw podawano tylko raz w roku

Jak mówi Jolanta Zaczkowska, na wigilijnym stole pojawia się siemieniotka, czyli zupa z konopii, zupa migdałowa, o której zapomnieliśmy, a szkoda bo jest bardzo dobra, kapusta z grzybami i grochem oraz makówki na deser. Makówki robionoe albo na wodzie, albo na mleku. Zapomnianą lub podawaną w zmodyfikowanej formie potrawą jest moczka. Zgodnie z oryginalnym przepisem robi się ją na wywarze z kompotu, wywarze z ryby i wywarze z warzyw. Łączy się z piernikiem rozmoczonym w piwie, dodaje się bakalie. - W tej formie już jednak jej nie podaje, bo smak wywaru z ryby, jarzyn i połączenie tego ze słodyczą był nie do strawienia dla współczesnego konsumenta. Jeśli ktoś to przyrządza, to wszystko jest gotowane w kopocie z piernikiem i bakaliami - mówi Zaczkowska. W okresie zapustów popularne były kreple, czyli pączki, a także ciasteczka z imbirem. Jeśli chodzi o święta wielkanocne, to ciekawostką jest to, że w tradycji dawnego Śląska nie ma mazurków. Są za to baby i wieńce drożdżowe, baranek i zając z ciasta.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pasztet z białej fasoli

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto