Roczny termin na złożenie w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad dokumentów poświadczających zabezpieczenie finansowe inwestycji mijał w piątek o północy.
Jak ustaliliśmy, do późnego wieczora nikt z przedstawicieli konsorcjum nie dostarczył takiej dokumentacji.
Reprezentujący Generalną Dyrekcję Marcin Hadaj nie pozostawił najmniejszych złudzeń, jak skończą się nasze marzenia o autostradzie.
- Jeżeli do północy koncesjonariusz nie będzie w stanie zamknąć finansowania dla budowy tego odcinka autostrady A1, koncesja siłą zapisów umowy wygasa - wyjaśnił wczoraj rzecznik GDDKiA. Nie chciał jednak prognozować, jak zachowa się Dyrekcja wobec tak spektakularnej klapy porozumienia z prywatnym partnerem. Nie wiadomo zatem, kto i kiedy zbuduje ten odcinek autostrady.
Jedno natomiast jest pewne - nie nastąpi to przed Euro 2012 (na wykonanie odcinka z Pyrzowic do Częstochowy Autostrada Południe i tak zresztą miała czas do 2014 roku). Teraz oczywiście ukończenie tego odcinka A1 w 2014 roku nie jest już możliwe. A to oznacza, że główną drogą wylotową z centrum aglomeracji na północ województwa i dalej w stronę Wybrzeża nadal pozostanie wybudowana w latach 70. i już dziś obciążona ponad miarę krajowa "jedynka".
Przedstawiciele Autostrady Południe nie mieli wczoraj ochoty na rozmowy z dziennikarzami. Na wysłaną pocztą elektroniczną prośbę o skomentowanie sytuacji przez cały dzień nie odpowiedział nikt z jej służb prasowych.
- Mam dziś bardzo napięty harmonogram, proszę dzwonić za dwie godziny - powiedział nam około godz. 10.30 Jerzy Angrodzki ze ścisłego kierownictwa konsorcjum i później nie odbierał już żadnych telefonów.
Podpisana 22 stycznia ubiegłego roku umowa między skarbem państwa a Autostradą Południe zakładała, że składające się z trzech firm (hiszpańskich spółek Cintra i Ferrovial-Agroman, a także polskiego Budimexu) konsorcjum zabezpieczy pieniądze, pozwolenie na budowę i projekt budowlany, a następnie przeprowadzi samą inwestycję.
W zamian za to przez 35 lat miało zarządzać 180-kilometrowym odcinkiem trasy, kasując do swojej kieszeni pobierane od kierowców opłaty. O tym, że konsorcjum ma problemy z zebraniem potrzebnej kwoty 7,5 miliarda złotych mówiło się już od kilku tygodni. Nękający bankowców kryzys i dość wysoki stopień ryzyka, jakie mieli wystawić tej inwestycji sprawił, iż zażądali za pożyczone pieniądze bardzo wysokich odsetek.
Drożeją motocykle sprowadzane z Niemiec
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?