Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Joanna Kluzik-Rostkowska: Nie udaję rybniczanki [WYWIAD]

Marcin Zasada
Joanna Kluzik-Rostkowska
Joanna Kluzik-Rostkowska Arkadiusz Ławrywianiec
Z Joanną Kluzik-Rostkowską, nową "jedynką" na liście wyborczej Platformy Obywatelskiej w Rybniku rozmawia Marcin Zasada.

Wstyd się przyznać, ale w życiu nie byłem w Rybniku inaczej niż tylko przejazdem. Warto się wybrać?
Jasne, to piękne miasto. Bywałam w Rybniku, gdy mieszkałam w Katowicach, ale z tych okolic najlepiej znam Jastrzębie. W 1988 roku byłam tam podczas strajków. Pamiętam spotkania z górnikami w kopalni Manifest Lipcowy i ucieczkę przed milicją przez ogródki działkowe. Z kolei jako dziecko co roku jeździłam na kolonie nad morze. Miałam kolegę z Rybnika, ksywa "Porzeczka". Wieczorem pierwszego dnia poszliśmy na plażę zobaczyć zachód słońca. I "Porzeczka" mówi: "Kruca fuks, po co my tu przyjechali? W Rybniku też słońce zachodzi"

Podobno najładniej nad zalewem. Wylądowała pani w Rybniku i jak w przypadku Stirlitza coś panią zdradza, jak twierdzą koledzy z rybnickiej Platformy - ciągnący się za panią spadochron.

Ale ja nie udaję, że jestem rybniczanką. Jestem Ślązaczką z Katowic, z dziada pradziada. Rozumiem specyfikę całego tego regionu i cieszę się, że będę mogła kandydować z niego do Sejmu.

Dobrze się pani czuje w nowym towarzystwie?
Jeśli ma pan na myśli przedkampanijne niesnaski, to oczywiście, że mnie one nie zaskoczyły. Rywalizacja wpisana jest w politykę. Warto jednak pamiętać, że grając zespołowo, można ugrać więcej.

To będzie ciekawa kampania - będzie pani walczyć o głosy z PiS-em, SLD i kandydatami PO, którzy będą chcieli udowodnić, że nie potrzebowali takiego wsparcia.
Rywalizacja polityków na jednej liście też nie jest niczym nadzwyczajnym. Wierzę jednak, że dojdziemy do porozumienia.
Co będzie miał Rybnik i okolice z bycia reprezentowanym przez posłankę Kluzik-Rostkowską?
Jestem doświadczonym politykiem, politykiem z doświadczeniem ministerialnym i rozeznaniem w takich kwestiach jak polityka społeczna czy rynek pracy. W tych dziedzinach mogę być przydatna w parlamencie. Mam nawet pomysł na projekt adresowany do studentów z mojego okręgu. Chodzi o zachęcenie ich do wejścia na rynek drobnej przedsiębiorczości po studiach. Z niezłym skutkiem próbowałam już czegoś podobnego w ministerstwie. Chciałabym też zająć się kwestią wizerunku Śląska w innych częściach kraju. Śląska odrębność kulturowa może być wartością całej Polski, trzeba tylko podjąć się misji przybliżania śląskości ludziom poza Śląskiem.

Z okolic pani nowego okręgu wyborczego pochodzi pani były kolega z PiS i PJN, Marek Migalski. Myśli pani, że na nią zagłosuje?
Trzeba by zapytać Marka.

"W życiu tylko ważna forsa jest" - tak, słowami Tadeusza Nalepy, Migalski skomentował pani odejście do PO. W tej piosence mowa też o wichrze, którzy łamie słabe i głaszcze silne drzewa. Kto jest słabym drzewem - pani i PO czy PJN i o co chodzi z tą forsą?
Marek ostatnio często wypowiada się o forsie. Ostatnio chwalił się w mediach, że za dużo zarabia. Więc proponuję: "Marku, wystartuj w wyborach do Sejmu, nawet w tym samym okręgu, co ja. Spełni się twoje marzenie, będziesz zarabiał mniej".

Po pani transferze Aleksander Kwaśniewski ogłosił polityczny rekord Guinessa, bo Ryszard Czarnecki tak szybko nie zmienia barw. Janusz Palikot napomknął coś o prostytucji, ale chodziło mu zapewne o polityczną wiarygodność.
Do słów Palikota nie będę się odnosić. To sfrustrowany facet, któremu w polityce nie wyszło. Ale jestem przygotowana również na taką krytykę. Uznałam jednak, że nie będę listkiem figowym partii, która radykalnie odwraca się w prawo. W pewnym momencie PJN przestał odcinać się od działań PiS, przez co nasze notowania zaczęły spadać.

Ja zaczęłam zastanawiać się, co czeka nas po wyborach i uznałam, że najważniejsze dla realizacji naszych celów będzie utrzymanie reprezentacji w parlamencie. Proponowałam, by wystartować pod naszym szyldem z list PO lub PSL. Moi koledzy uznali, że mają lepszy pomysł na partię, dlatego przekazałam kierownictwo w niej Pawłowi Kowalowi. I odeszłam, ale nie jako kapitan, tylko majtek pokładowy. Gdybym została, byłabym jak w PiS, jednoosobowym przyczółkiem partii w rejonie politycznego centrum.

Podobno Donald Tusk to pani stary kumpel.
No tak, a coś w tym złego? Jakieś 20 lat temu byliśmy dość mocno zaprzyjaźnieni.

Tusk ma wielu przyjaciół, a nikt nie lubi Jarosława Kaczyńskiego. I to on odpowiada za całe zło w Polsce, choć od czterech lat jest w opozycji.
Nie wiem, czy Kaczyński potrzebuje przyjaciół. Skandal z "zakamuflowaną opcją niemiecką" uświadomił mi, że wiele poglądów na rzeczywistość prezesa PiS pochodzi z XIX wieku. Na przykład wizja narodu i państwa. Wielokrotnie próbowałam tłumaczyć Kaczyńskiemu śląskość, ale chyba on nigdy nie zrozumie jej specyfiki.
A propos przyjaciół: pani też przydaliby się jacyś w Rybniku. Może bruderszaft z Markiem Krząkałą i innymi posłami z okolic Rybnika?
Z Markiem jestem umówiona na rozmowę i mam nadzieję, że dogadamy się w kwestii współpracy.

Na koniec zagadka: od czego rybniczanom kręci się w głowach?
?

Od jeżdżenia po rondach, których w tym mieście więcej ponoć niż ryb w rybnickim zalewie. A co rybniczanie chcieliby mieć za darmo?
?

Przejazdy autostradą w obrębie aglomeracji. Słusznie?
Trochę zmyliło mnie to pytanie. Autostrada za darmo? Zdecydowanie tak.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto