Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Franciszek Smuda: Piłka tylko naturalna

Redakcja
Franciszek Smuda
Franciszek Smuda Fot. Piotr Krzyżanowski
Z Franciszkiem Smudą, selekcjonerem reprezentacji Polski, rozmawia Maciej Stolarczyk

Odczuwa pan, że media coraz mocniej pana krytykują?

Ja lubię krytykę. Chcę czuć tę presję dziennikarzy, wtedy mogę się lepiej skoncentrować. Jednak póki co nie widzę powodu, żeby się mnie o coś czepiać.

Powody są co najmniej dwa. Zbyt optymistyczna, żeby nie powiedzieć szaleńcza, taktyka na mecz z Hiszpanią. I pana nieobecność na mundialu w RPA.

Z Hiszpanią zagraliśmy nieprzygotowani fizycznie, bo zawodnicy byli po sezonie. Stąd wzięła się taka wysoka porażka i wasza krytyka. Ale gdybyśmy jutro grali drugi mecz z Hiszpanią, też zagralibyśmy ofensywnie.

To co pan pomyślał, gdy nastawiona na obronę Szwajcaria wygrała z drużyną Vicente del Bosque?

Bardzo dobrze, że wygrała, ale mnie defensywna taktyka nie interesuje. Póki co oczywiście, bo jak na Euro będziemy potrzebowali obronić korzystny wynik, to zagramy defensywnie. Na razie mamy się uczyć grać do przodu. Nie po to są sparingi, żeby murować bramkę.

Porażka 0:6 mniej boli, gdy wiemy, że przegraliśmy z mistrzami świata?

W ogóle mnie ani piłkarzy ta porażka nie bolała! To była dla nas nauka.

A co z pana nieobecnością na mundialu? Nie sądzi pan, że selekcjoner reprezentacji Polski powinien być w RPA i oglądać wszystko na własne oczy?

A po co? Przecież mnie zespoły, które tam grały, nie interesują. Na turnieju w Polsce eki-py z mundialu nie będą już takie same. Zmienią się trenerzy, taktyki, zawodnicy. Zacznę się przyglądać rywalom w trakcie eliminacji. Na Euro nie będzie też reprezentacji z Ameryki Południowej, Afryki, Azji, a przecież mnóstwo spotkań mistrzostw świata odbywało się z ich udziałem.

Naprawdę nie było czego podpatrywać w RPA? A to, jak organizują sobie czas gospodarze? Kiedy i ile trenują, kiedy spotykają się z mediami, kibicami. Przecież to będzie dla nas nowość.

Ja już wiem, jak będziemy funkcjonować w czasie Euro. Piłka jest taka sama, bez względu na to, czy się jest gospodarzem, czy nie.

Jest w ogóle jakiś ważny wniosek dla reprezentacji Polski po mundialu?

Trudno coś wnioskować, bo to zupełnie inna skala porównawcza w stosunku do mistrzostw Europy. Na pewno organizatorów ucieszyło, że całe podium zajęły drużyny ze Starego Kontynentu. Turniej w naszym kraju będzie dzięki temu bardziej prestiżowy i ciekawy.

Pod względem sportowym też nas to cieszy? Hiszpania, Holandia, Niemcy - to będą nasi potencjalni rywale, a chyba trochę od nich odstajemy?

Pewnie, że nie mamy takiego materiału ludzkiego jak te drużyny. Nie mamy piłkarzy z Chelsea, Barcelony czy Interu. Wielu malkontentów powie, że nie mamy szans z potęgami europejskiej piłki. Ale ja widzę u nas wiele talentów. Zawodników z Borussii Dortmund, Auxerre i innych mocnych klubów. Trzeba te talenty rozwinąć, nauczyć chłopaków grać nowoczesnymi systemami taktycznymi. Wierzę, że wtedy będziemy w stanie powalczyć o miejsce w najlepszej szóstce mistrzostw Europy.

Chciałby pan, żeby na Euro wprowadzono technologię eliminującą błędy sędziów? Zapis wideo, czipy w piłkach, czujniki w bramkach?

Nie. Piłka musi być naturalna. Najlepiej niech wszystko zostanie po staremu.

I nie marzy się panu, żeby chociaż raz w czasie meczu móc poprosić o analizę zapisu wideo?

To tylko wprowadziłoby zamieszanie i kolejne protesty. Jeśli już, to jestem za dodatkowymi arbitrami za bramkami, którzy obserwowaliby pole karne. To rozwiązałoby wiele problemów i nie skomplikowało gry.

Artur Boruc przeszedł z Celticu do Fiorentiny. To zwiększy jego szanse na powołanie do kadry?

Powiem tylko, że Artur bardzo dobrze zrobił, zmieniając klub.

To znaczy, że będzie się pan mu przyglądał?

Może być pan pewny, że jak Boruc będzie najlepszym bramkarzem Serie A, to będzie bronił w mojej reprezentacji.

W barwach Polski zadebiutował niedawno Adam Matuszczyk. Czy szykuje pan kolejne powołania dla piłkarzy z podwójnym obywatelstwem i polskimi korzeniami?

Nie. Na razie nie mam ich więcej na oku.

A Laurent Koscielny. Obrońca, 25 lat, wyceniany na 5 mln euro, właśnie podpisał kontrakt z Arsenalem. Ma polskie korzenie, przygotowane papiery do ubiegania się o nasz paszport. I przede wszystkim chce grać dla Polski!

Że on chce nas reprezentować, to ja słyszę tylko z mediów. Ale spokojnie. Na pewno w najbliższym czasie będę w Anglii, obserwując innych kadrowiczów. Wtedy spotkam się z Koscielnym i zapytam, czy chce u mnie grać. Jeśli tak, to pomyślimy nad powołaniem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto