Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„Don Desiderio” – opera zapomnianego kompozytora z La Scali na deskach Opery Śląskiej

Magdalena Mikrut-Majeranek
Od lat Opera Śląska w Bytomiu z powodzeniem prezentuje nie tylko najpopularniejsze dzieła wpisujące się w światowy kanon, ale i skutecznie przywraca pamięć o tych zupełnie zapomnianych. Tym razem, 20 października, na scenie zobaczymy operę „Don Desiderio” Józefa Michała Ksawerego Poniatowskiego, zapomnianego kompozytora z La Scali. Będzie to polska prapremiera sceniczna w oryginalnej wersji językowej.

- Istotne jest dla nas to, żeby prezentować na naszej scenie nie tylko utwory klasyczne, ale też takie, które są zapomniane, a które możemy odkrywać na nowo – podkreśla Łukasz Goik, dyrektor Opery Śląskiej w Bytomiu.

Premiera wspomnianej opery buffa miała miejsce w 1840 r., w Teatro dei Ravvivati, w Pizie. Natomiast polska publiczność mogła ją zobaczyć w 1878 r., w Teatrze Miejskim we Lwowie. Jak przyznaje Łukasz Goik, bytomska realizacja dzieła Poniatowskiego to wyjątkowe wydarzenie, ponieważ od czasu lwowskiej premiery „Don Desideria” żaden polski teatr nie zainteresował się tym kompozytorem. Jednakże warto dodać, że opera wystawiona 140 lat temu zaprezentowana została w języku polskim, w tłumaczeniu Leona Sygietyńskiego, dziennikarza, tłumacza i literata. W wersji koncertowej przedstawiono ją w Krakowie podczas XII Festiwalu Muzyki Polskiej w 2016 roku. Natomiast arie z oper Poniatowskiego zaśpiewała wówczas Joanna Woś (sopran koloraturowy), która w realizowanej na Śląsku operze wciela się w postać temperamentnej Angioliny.

- Ta opera posiada przesłanie i pozostawia dużo do przemyślenia. Zawiera refleksję o tym, jacy jesteśmy i że właściwie nie zmieniliśmy się od wieków. Choć wiele się zmienia, to mentalność ludzi pozostaje ta sama – ocenia Joanna Woś, która pierwszy kontakt z dziełami Paniatowskiego miała dekadę temu i od tej pory propaguje jego twórczość.

I choć Józef Michał Poniatowski jest autorem 9 oper włoskich i 3 francuskich, to zaledwie jedna z nich została wystawiona w XIX wieku w Polsce. Warto dodać, że muzyk nie tylko komponował, ale i śpiewakiem obdarzonym tenorowym głosem oraz dyplomatą, a także wysłannikiem cesarza Napoleona III. Zbieżność nazwiska z ostatnim władcą Polski jest nieprzypadkowa, gdyż Józef Michał Poniatowski to jego stryjeczny prawnuk. Jego dziadek, podkomorzy Kazimierz Poniatowski był rodzonym bratem Stanisława Poniatowskiego. Co więcej, należy on do grona trzech Polaków (obok Franciszka Mireckiego i Krzysztofa Pendereckiego), których dzieła wystawiano w mediolańskiej La Scali. Jednakże ani szacowne pokrewieństwo, ani kunszt artystyczny nie uchroniły go od zapomnienia. Teraz, za sprawą Opery Śląskiej, jego twórczość została przypomniana.

„Don Desiderio” to jedno z wczesnych dzieł dwudziestoczteroletniego kompozytora. W muzyce wybrzmiewają echa epoki belcanto. Można też dostrzec wpływy Gioachino Antonio Rossiniego. Kierownictwo muzyczne objął Jakub Kontz, znany bytomskiej publiczności już z realizacji „Mocy przeznaczenia” Giuseppe Verdiego. Poniatowski przyjaźnił się ze znanymi muzykami i w jego dziełach widać wpływy Rossiniego i Donizettiego. – Istnieje anegdota, która głosi, że Rossini zachwycił się „Don Desiderio” – przyznaje Jakub Kontz. – Partytura jest heterogeniczna, ale wpływ na to ma nie tylko Rossini, ale też dychotomia między dramatem i komedią, ponieważ jest to utwór spajający dwa światy, balansujący pomiędzy tym, co komiczne i tym, co tragiczne – dodaje.

Reżyserii najnowszej propozycji repertuarowej Opery Śląskiej podjęła się Ewelina Pietrowiak, która ma już na swoim koncie jedną realizację opery Poniatowskiego. Podczas konferencji prasowej zdradziła, że kilka lat temu przygotowywała dyplom ze studentami wydziału wokalnego we Wrocławiu i była to opera „Au travers du mur”. Reżyserka stanęła przed trudnym wyzwaniem przenosząc operę skomponowaną w XIX wieku na scenę współczesną. Przyznaje jednak, że fakt, iż jest to pierwsza realizacja nie stanowił żadnego problemu. – Staram się nie inspirować niczym poza swoimi wcześniejszymi doświadczeniami i pomysłami – mówi Pietrowiak. Zdradza też, że już trzy razy podejmowała się realizacji dzieł, które nie były dotąd wystawiane. – Cieszy mnie, że pierwsi dajemy życie postaciom granym przez naszych solistów – podkreśla.

O czym opowiada akcja opery? Tytułowy bohater, Don Desiderio (Stanislav Kuflyuk) to pechowiec, postać tragiczna. Na wieść o śmierci swojego przyjaciela Riccarda (Juliusz Ursyn-Niemcewicz) udaje się w podróż do domu zmarłego, by powiadomić jego rodzinę o nieszczęściu. Kiedy relacjonuje przebieg wydarzeń, żona zmarłego mdleje, a córka Angiolina przerywa miłosną schadzkę, co doprowadza do kłótni między kochankami. Działania pechowca prowadzą także do przedwczesnego otwarcia testamentu…, a to uruchamia lawinę intryg i nieporozumień qui pro quo.

Tytułowy bohater jest pechowcem, typowym looserem. To rzadko postać w operze, ponieważ najczęściej oglądamy historie herosów – mówi Ewelina Pietrowiak. Choć uznaje się, że „Don Desiderio” to opera buffa, czyli opera komiczna, to jak zauważa reżyser: - Istnieją też źródła, w których opera ta widnieje jako dramma giocoso. Oznacza to, że jest to dzieło, w którym zabawnymi środkami odpowiada się poważną historię. To tragikomedia, a w najlepszym wypadku czarna komedia i tak też przygotowaliśmy tę operę. Nie robimy tu pełnej gagów komedii, ale rodzaj nieco mrocznej opery, czyli drama giocoso właśnie.

Scena zaprezentowana podczas konferencji prasowej pozwala sądzić, że scenografia zostanie przygotowana z rozmachem. – O scenografii myślimy wraz z Eweliną Pietrowiak całościowo. W koncepcie tkwi prostota – zdradza Aleksandra Gąsior, autorka scenografii i kostiumów. – Scenografia inspirowana jest kulturą XIX-wieku. Jednakże zamysł scenograficzny został przełożony na współczesny język i moją wizję plastyczną. Główną inspiracją były Włochy i styl pałacowy obecny na prowincji. Akcja rozgrywa się w Genzano, a miasto to słynie z festiwalu kwiatów (Infiorata Genazzano to festiwal odbywający się w pierwszą niedzielę lipca – przy. red.). Mogę zdradzić, że podczas tego święta ulice miasta udekorowane są dywanem z kwiatów, a i u nas pojawi się ten motyw. Miłośnikom roślin z pewnością przypadnie to do gustu – dodaje.

Spektakl powstaje we współpracy z Towarzystwem Muzyki Polskiej w Krakowie, dlatego też za dwa lata zostanie zaprezentowany podczas tamtejszego Festiwalu Muzyki Polskiej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto