Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czesław Lang: Marzę, by Tour de Pologne wyjechał kiedyś za granicę

Robert Małolepszy
Z Czesławem Langiem, dyrektorem Tour de Pologne rozmawia Robert Małolepszy.

Za tydzień rusza 67. Tour de Pologne. Jaki to będzie wyścig?
Sam jestem ciekaw, bo mamy całkiem nową trasę. Będzie też kilka momentów symbolicznych - Żelazowa Wola, premia poświęcona pamięci Powstania Warszawskiego. Wizyta peletonu w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu, czy wreszcie etap poświęcony pamięci mojego włoskiego przyjaciela Franco Balleriniego. Podczas etapów na Śląsku dużo będziemy jeździć po mieście. Jeszcze nigdy peleton nie był tak blisko kibiców. Będą też ciężkie góry. Naprawdę nie mogę się już doczekać i nie mówię tego dlatego, że jestem dyrektorem imprezy.

Gwiazdy będą? Niedawno stwierdził pan na naszych łamach, że do Polski mogą przyjechać nawet Lance Armstrong i Alberto Contador.
Bo mogą! Przecież do nas przyjeżdżają ich ekipy. W Tour de Pologne biorą udział wszystkie najlepsze drużyny świata. We wtorek poznamy ostateczne składy na TdP.

I naprawdę mogą się w nich znaleźć Contador i Armstrong? Przecież oni na pewno będą zmęczeni. Dla nich najważniejszy był Tour de France...
Ja tego nie wiem. Już od kilku lat przestałem zabiegać o to, kto do nas przyjedzie, zachęcać, zapraszać. My już tego nie musimy robić. Zapewne w składach mo-że być nawet więcej kolarzy, których teraz nie ma w Tour de France. I to jest właśnie wyraz siły Tour de Pologne.

Dlaczego?
Bo to oznacza, że szefowie grup nie przyślą do Polski zmęczonych zawodników, tylko takich, którzy będą w gazie. Każda ekipa ProTour liczy kilkunastu zawodników. W Wielkiej Pętli jedzie po ośmiu. Reszta szykuje się do kolejnych startów. Tour de Pologne jest już wyścigiem docelowym dla wielu bardzo dobrych zawodników.

Ale kibice ciągle patrzą na to ilu wielkich kolarzy będzie na liście startowej. Zresztą przykład Tour de France pokazuje, że jeśli wyścig nie ma wyrazistych gwiazd, zainteresowanie spada. W tym roku wprawdzie nie liczył się Armstrong, ale walka Contadora ze Schleckiem rozpaliła na nowo zainteresowanie Wielką Pętlą także tych, którzy kolarstwem raczej się nie interesują.
Kibice muszą zrozumieć, że Tour de Pologne nigdy nie będzie taki jak Tour de France. Dziś rzeczywiście trochę tak się porobiło, że kogo nie ma w "Wielkiej Pętli", ten nie jest gwiazdą. A to nie prawda. Zresztą wystarczy popatrzeć jak jedzie we Francji zwycięzca Giro Ivan Basso. On tam nie istnieje. Dziś już nie ma takich kolarzy, którzy są w stanie błyszczeć na kilku wielkich imprezach w trakcie sezonu. Wielkie wyścigi mają swoje gwiazdy. I one błyszczą podczas tych wyścigów. I to nie dotyczy tylko Tour de France, czy Giro. Co nam z tego, że przyjechałby do nas choćby i Armstrong i wlókł się w ogonie peletonu.

Denerwują pana pytania o gwiazdy?
Nie, choć słyszę je co roku. Chcę tylko wyjaśnić kibicom na czym polega ta zabawa.

Tour de Pologne ma już swoje gwiazdy?
Ubiegłoroczny zwycięzca naszego wyścigu, mistrz świata z 2008 roku Alessandro Ballan przyjeżdża po raz drugi z rzędu. Znów chce wygrać. Zwycięzca Wielkiej Pętli z 2006 r. Oscar Pereiro też przyjeżdża walczyć. Zresztą gwiazdy tegorocznego Tour de France to są też gwiazdy Tour de Pologne. Contador swój pierwszy poważny sukces odniósł u nas. W 2003 r. wygrał etap na Orlinku. Andy Schleck startował u nas dwa lata temu. To on razem z Fabianem Cancellarą (pierwszy lider tegorocznego Tour de France) był nawet w delegacji kolarzy, którzy w 2008 r. przyszli do mnie na koniec wyścigu i przepraszali za protest, jaki peleton zafundował nam w Lublinie (cała grupa bez ścigania wjechała na metę razem w ramach protestu przeciw zbyt trudnym, zdaniem kolarzy, warunkom ścigania w deszczu i zimnie). Praktycznie wszystkie wielkie gwiazdy ostatnich lat, poza Armstrongiem, ścigały się u nas.

Polak może wygrać wreszcie Tour de Pologne?
Może. Przecież rok temu Marek Rutkiewicz był szósty, a Sylwester Szmyd siódmy. Tegoroczny wyścig nawet trochę układaliśmy tak, by kolarz o takich umiejętnościach jak Szmyd miał wię-ksze pole do popisu.

Czyli?
Etapy w górach są naprawdę ciężkie i kończą się podjazdami. Na piątym odcinku jedziemy z Jastrzębia do Ustronia, a po drodze pięć razy podjeżdżamy pod Kubalonkę. Finisz pod Równicę. Dzień później jedziemy z Oświęcimia do Term Bukowina Tatrzańska. To też będzie morderczy etap. 228,5 km po górach. Meta również jest na szczycie.

Tylko czy Sylwester Szmyd przyjedzie w pełni sił? Nasz jedynak w Tour de France przyznaje, że jest bez formy.
Sylwek jest zmęczony po Giro, tak jak lider jego ekipy Ivan Basso. Jeden i drugi mają do tego prawo. Basso wygrał Giro m.in dzięki gigantycznej pracy, jaką wykonał na najtrudniejszych etapach Sylwek. To był jeden z najlepszych występów Szmyda w karierze. A wracając do nas to mam nadzieję, że Sylwek zdąży odpocząć. Od zakończenia Tour de France do startu w Sochaczewie minie tydzień. Jest więc czas na regenerację. Poza tym podczas ostatnich etapów "Pętli" nasz kolarz na pewno się oszczędzał. Jechał już raczej treningowo. Czasem takie przejechanie bez walki kilku odcinków działa bardzo dobrze. My z Lechem Piaseckiem [dziś bliski współpracownik Langa, w latach kariery kolega z grupy - przyp. red] wygrywaliśmy sporo wyścigów właśnie tuż po wielkich tou-rach. Kolarze po takich imprezach dzielą się zazwyczaj na dwie grupy: tych, którzy są "wyjechani" i muszą odpocząć i tych, którzy są na najwyższych obrotach i chcą jeszcze gdzieś startować.

Komu pan kibicował Contadorowi czy Schleckowi?
Schleckowi. Contador był pewniakiem. Schleck jest jeszcze młody, dopiero zdobywa pozycję wielkiej gwiazdy.

A jak pan ocenia sytuację, o której wszyscy wciąż mówią, czyli o ataku Contadora w momencie, gdy kłopoty z łańcuchem na podjeździe miał Schelck. To wtedy Luksemburczyk stracił koszulkę lidera na rzecz Hiszpana?
Za czasów amatorskich, gdy jeździłem w Wyścigu Pokoju wszyscy czekali na defekty, kraksy. Wtedy uciekali rywalom aż się kurzyło. I to robili wszyscy. Ale w zawodowym peletonie zasady zawsze były takie, że jeśli lider, czy po prostu współtowarzysz ucieczki ma defekt to się nie ucieka. Oczywiście nikt nie stawał, ale też nie ruszał ostro do przodu, jak to miało miejsce teraz. Ale Contador na szczycie Tourmalet oddał triumf Schle-ckowi. Trochę się więc zrewanżował.

Lance Armstrong zrobił błąd, decydując się na wznowienie kariery?
Dla mnie nie. Ja teraz mam nawet większy szacunek do niego niż w czasach, gdy był na szczycie. Teraz Lance pokazał ludzką twarz kolarstwa. Gdyby wygrał, znów pojawiłyby się podejrzenia, że koksuje się jakimś super-środkiem, którego nikt nie jest w stanie wykryć. Okazuje się tymczasem, że jest takim samym człowiekiem jak inni. Że w jego przypadku biologii też nie da się oszukać.

To koniec jego kariery?
Nie wiem. Może tak, a może nie. Dziś widać, że on jeździ, bo to kocha. Przecież mógł wycofać się, gdy było już jasne, że nie ma szans. Męczył się, ale walczył. Pokazał, że ma charakter, że nie tylko wygrywanie się liczy. Czapki z głów przed tym facetem.

Co jeszcze można zmienić w Tour de Pologne? Wyścig wchodzi w skład tzw. kalendarza światowego UCI. Wyżej nie ma już nic...
Sportowo i organizacyjnie jesteśmy na topie. Lepiej być już nie może. Możemy co najwyżej wy-dłużyć wyścig i stopniowo pewnie będziemy to robić. Na pewno chcę jeszcze bardziej wypromować imprezę.

Takiej promocji jak w tym roku chyba jeszcze nie było?
Tak. Reklamujemy wyścig nie tylko w Polsce, ale i za granicą. Każdy kto oglądał Tour de Fran-ce widział i nasze reklamy. Nagraliśmy je w trzech wersjach językowych.

Wyścig przekroczy w tym roku granice Polski...
Jedziemy do czeskiego Cieszyna. Ale to dopiero początek. Chcę by choć jeden etap w całości przebiegał kiedyś poza granica-mi Polski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto