Bytom negatywnie zaopiniował plan ruchu kopalni Bobrek-Centrum

Wytykał brak kompletnych informacji, zwłaszcza zaleceń komisji ds. ochrony powierzchni Wyższego Urzędu Górniczego. - Musimy być ostrożni. We wcześniejszych planach wpływy górnicze były II stopnia i budynki miały wytrzymać, a stało się to, co się stało - nawiązywał prezydent do sytuacji w Karbiu.

Plany ruchu Kompania Węglowa przygotowała na lata 2012-2014. Opinia miasta nie jest wiążąca dla nadzoru górniczego, mimo to przedstawiciele miasta mają nadzieję, że KW weźmie ich sugestie pod uwagę. - W planie znalazła się też informacja, że w obszarze "Bobrka" jest 90 budynków odchylonych od pionu o około 25 promili - dodaje Marian Maciejczyk, zastępca prezydenta. Miasto chce, aby kopalnia przedstawiła szczegółowo, ile wniosków o naprawę wpłynęło do kopalni i jaka ich liczba została przewidziana do prostowania w okresie planu.

U prezydenta zjawili się wczoraj związkowcy z górniczej "Solidarności". - Chodzi o nasze miejsca pracy - mówi Marek Klementowski, reprezentujący związki. Zaprzeczał jednak na razie, jakoby górnicy szykowali się do strajku. - Będziemy w tej sprawie prowadzić rozmowy w przyszłym tygodniu, ale z wszystkimi - dodał. Tymczasem w czwartek przeprowadzono kolejne oględziny ulic Pocztowej 5, 7 i 9 w Karbiu. Na razie ewakuacji nie będzie, ale takie oględziny będą co tydzień.

Nie chcę zamknięcia kopalni, ale chodzi o bezpieczeństwo
Z prezydentem Bytomia Piotrem Kojem rozmawia Magdalena Nowacka-Goik

Będziecie chcieli zasięgnąć opinii bytomian w sprawie planów wydobycia?

Tak. Bo poza negatywnymi skutkami są i pozytywy, związane z wpływami z opłat eksploatacyjnych czy miejscami pracy. Będziemy tę sprawę poruszali na spotkaniach z mieszkańcami, czekamy też np. na maile. Myślimy o powołaniu ekspertów.

Co niepokoi poza informacją, że Karb i Miechowice zostaną objęte wpływami górniczymi III stopnia?

To, że wydobycie planowane jest także w centrum. Włożyliśmy dużo starań w to, by było w dobrym stanie. Nie chcemy, by budynki były narażone na wstrząsy.

Powiedział pan, że w planie brakowało wielu informacji.

Jestem zdziwiony, że przed takimi ustaleniami, w świetle tego, co stało się w Karbiu, nie zaproszono nas, kiedy plan był omawiany i można wyjaśniać pewne sprawy.

Co będzie gdy kopalnia stanie, a ludzie stracą pracę?

Nie mam zamiaru ani możliwości zamknięcia kopalni. Widzę szansę porozumienia, przecież nie całe wydobycie jest planowane pod budynkami.

Do stracenia są miejsca pracy dla 3,5 tysiąca osób
Ze Zbigniewem Madejem, rzecznikiem Kompanii Węglowej, rozmawia Magdalena Nowacka-Goik

Prezydent twierdzi, że wydał negatywną opinię, bo nie miał wszystkich informacji.

I od razu zakłada czarny scenariusz dla Bytomia. Rozmawiałem z dyrektorem kopalni i wiem, że prezydent nie zwrócił się o dodatkowe informacje, nie wyrażał chęci kontaktu. Mógł też decyzję wydać warunkowo, z zastrzeżeniem, że potrzebne są dodatkowe informacje. W ciągu najbliższych tygodni zbierze się zespół komisji ds. ochrony powierzchni przy Wyższym Urzędzie Górniczym i mam nadzieję, że będzie możliwość wspólnej dyskusji.

Prezydent podkreśla, że chodzi o bezpieczeństwo

Dla nas to także priorytet. Sytuacja w Karbiu była wyjątkowa, a eksploatacja zgodna z przepisami. Aby zapobiec takim sytuacjom, zleciliśmy ekspertyzy i kompleksowe badania budowlane. Co do samego centrum, tam wydobycie będzie metodą podsadzkową, czyli bezpieczną.

Co jest do stracenia? Ile węgla do wydobycia?

Około 12 mln ton. Ale przede wszystkim miejsca pracy dla 3,5 tys. osób. Ostateczne decyzje muszą być podjęte do połowy grudnia. Inaczej kopalnia stanie.