Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bytom : Korzenie są ważne. Opowieść bytomianina

Magdalena Nowacka-Goik
Bytom : Korzenie są ważne. Opowieść bytomianina. Mieszka w Bytomiu od urodzenia, prawie 75 lat. Jedni mówią do niego Leon, inni - Reinhard.Jego mama pracowała w KWK Rozbark, on w kopalni Szombierki. Dziadek miał 13 sklepów.

Bytom : Korzenie są ważne. Opowieść bytomianina

Leon Janik zadzwonił do naszej redakcji po tym, jak przeczytał o sprzątaniu skweru w Rozbarku, zwanym popularnie "Szynolem". - Muszę sprostować, bo mieszkam w Bytomiu od urodzenia i właśnie w tych okolicach. Oryginalne brzmienie tego miejsca to Schoenberg (Schoene Berg), co pochodzi z niemieckiego i oznacza "piękno góra" - mówi nasz Czytelnik. Przy okazji podzielił się z nami wspomnieniami dawnego Bytomia i swoimi rodzinnymi historiami. Tu jest bowiem zakorzeniony. Ale jego historia pokazuje też wielokulturowość Bytomia i poszukiwanie własnej tożsamości. - Urodziłem się w 1940 roku, teraz będą miał 75 lat. W Bytomiu mieszkała moja mama , a potem też i babcia, ale od strony ojca, nie mamy. Nazywała się Helena Janik z domu Drobek. Kiedy babcia wprowadziła się do tego domu w 1926 roku, moja mama już tam mieszkała. Dziadek, ojciec mamy, był kupcem, przyjechał z okolic Góry św. Anny i miał w Bytomiu 13 sklepów przed I wojną światową - opowiada. Wspomina też mieszczące się tam na przeciwko skweru warsztaty kolei wąskotorowej, gdzie pracował przez 3 lata po szkole zawodowej. Później pracował też w kopalni Szombierki. Zaczął od pchania wózków na dole, aż został nadsztygarem.
- Nasz rodzinny dom mieścił się na ulicy Chorzowskiej 9. Wybudował go jeszcze mój pradziadek. W tej chwili to jest nie do poznania, rudera. Przed domem był most, który w latach 60. został poszerzony - opowiada pan Leon, pokazując zdjęcia, które robił je go wujek, pasjonat fotografii. Na zdjęciu widać tramwaj jadący jeszcze inną trasą, bliżej kopalni Rozbark.
- Wujek, który urodził się w 1911 roku, pamiętał jeszcze takie wagony letnie, bez dachu - wspomina pan Leon. W tej chwili tramwaje jadą już ul. Siemianowicką.
Kiedy się urodził, otrzymał na pierwsze imię Reinhard, a kolejne - Krystian Leon. Ale jak miał 8 lat, imię mu administracyjnie zmieniono i był już tylko Leonem. - To trzecie imię dostałem go po dziadku. Ale były takie sytuacje, kiedy zmieniano imiona na jakiekolwiek, byle polsko brzmiące - opowiada. Po latach, w 1991 roku, oficjalnie wrócił do pierwszego imienia. - Nawet dokładnie nie wiem, dlaczego tak zrobiłem. Może trochę z przekory. Wypierać się nie będę - opowiada. Przyznaje jednak, że trochę z tym problemów. Bo na przykład nie wszyscy wiedzą, jak je poprawnie napisać.
Jako sześciolatek , musiał z rodziną opuścić dawny dom.
- Ciężko było. Kiedy ojciec zginął w 1942 roku na froncie leningradzkim, matka ponownie wyszła za mąż, urodziła dwóch moich przyrodnich braci, ale małżeństwa szczęśliwego nie miała i z drugim mężem się rozstała. Ja wtedy pracowałem na nas czworo - opowiada.
Dziś z sentymentem wspomina tamte czasy i tamten Bytom.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto