Przypomnijmy, że budowę szkoły 1000-lecia na osiedlu „domków fińskich” w Bytomiu - Chruszczowie (dziś Szombierki) rozpoczęto w październiku 1964 r. Fundatorem była załoga kopalni „Szombierki”. Wtedy była to Szkoła Podstawowa nr 49 im. Wita Hankego (od 1996 r. im. S.Staszica).
Jej patron był działaczem społecznym, politycznym i sportowym na Śląsku, a także posłem. Pełnił też funkcję prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej (1961 - 1966). Odbiór techniczny budynku miał miejsce 10 października 1966 r., a inauguracja roku szkolnego - 4 listopada 1966 r. W wydarzeniu wzięła udział m.in. Maria Hanke, żona patrona szkoły. Pierwszym dyrektorem został Edward Grzelczak.
We wrześniu 1999 r. w szkole utworzono Zespół Szkół Ogólnokształcących nr 9, w którego skład weszła Szkoła Podstawowa nr 49 oraz Gimnazjum nr 7.
Uczniowie od wielu lat osiągają wysokie wyniki w egzaminach zewnętrznych. - To zasługa naszej zgranej kadry pedagogicznej. Ktoś mi kiedyś powiedział, że nauczyciel świeci światłem odbitym od ucznia, a dyrektor - od ucznia i nauczyciela. To, jaka jest szkoła, stanowi zasługę współpracy uczniów i nauczycieli. Lubimy się bardzo - mówi Agnieszka Sudoł, dyrektor Gimnazjum nr 7. - Naszym mottem jest hasło: „Duży, bądź duży, a małemu pokaż drogę”. Uczeń ma prawo popełniać błędy, a my jesteśmy po to, żeby go wspierać - dodaje dyrektorka.
Warto podkreślić, że to jedna z niewielu szkół, która ma swój basen. - Basen zawsze stanowił powód do dumy. Kiedyś byliśmy jedyną podstawówką w mieście, która go miała - wspomina absolwentka, pani Marcelina Sidorska.
Kogo byli uczniowie wspominają z największą sympatią? - Wszystkich nauczycieli wspominam bardzo mile, ale pan Władysław Majewski, trener pływania, był niezapomniany. Pani Teresa Kamińska jako jedyna potrafiła mi wytłumaczyć zawiłości matematyki, a pan profesor Henryk Skóra do dziś pamięta wszystkich swoich uczniów - dodaje pani Marcelina. - Moją ulubioną nauczycielką także była pani Kamińska, matematyczka - dodaje pani Anna Gorażdża.
Marcelina Sidorska wspomina też salę do zajęć praktyczno-technicznych. - Stoły były obite gumą, a na końcu blatu znajdowały się imadła - mówi. - I nikt nie bał się wtedy dać 11- latkowi młotek, piłę do drewna. Nigdy nic nikomu się nie stało - mówi pani Anna. Jak szkoła, to i wagary. - Czasami zdarzały się ucieczki. Najbardziej utkwiły mi w pamięci ucieczki przez okno. Była to chyba klasa 2 lub 3 i lekcje odbywały się w filii, w parterowym budynku, więc łatwo było czmychnąć - wspomina pani Sidorska.
- Jestem mamą absolwentki i mogę powiedzieć jedno: oby jak najwięcej było takich szkół, nastawionych na ucznia - komentuje pani Małgorzata z Szombierek.
Po reformie systemu oświaty w szkole utworzono gimnazjum. - Pod koniec szóstej klasy dowiedzieliśmy się, że przechodzimy do gimnazjum. Biliśmy się. Nikt nie wiedział, co nas tam czeka, a z drugiej strony zmiana szkoły sprawiła, że poczuliśmy się dorośli - wspomina Emilia Nowakowska. - Nigdy nie zapomnę zakończenia roku. Wszyscy płakali: uczniowie, nauczyciele, nawet woźne. Bardzo się ze sobą zżyliśmy - dodaje.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?