Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bytom - Danuta Skalska, była przewodnicząca RM, nie zdobyła mandatu

Magdalena Nowacka-Goik
Bytom - Danuta Skalska, radna od wielu lat, dwa lata temu popierała gorąco Damiana Bartylę. Była przewodniczącą RM przez ostatnie dwa lat. W tych wyborach mandatu nie zdobyła. Co będzie teraz robić?

Bytom: Danuta Skalska w radzie była od ośmiu lat. W tej kadencji, mimo dobrego wyniku, nie jest radną
Opowiada, czy nie żałuje odejścia z Bytomskiej inicjatywy społecznej i czy będzie chodzić na sesje

Od lat związana jest pani bardzo blisko z bytomskim samorządem - w Radzie Miejskiej Danuta Skalska była od 2006 roku. To szmat czasu. Podczas tych wyborów, podjęła pani trudną decyzję i odmówiła startu z ugrupowania KWW Bytomskiej inicjatywy społecznej i Damiana Bartyli. Zdobyła pani 365 głosów, ale do rady nie weszła . Czy nie żałuje pani tej decyzji? Gdyby startowała pani z Bis-u, pewnie byłby mandat.

Byłby, ale coś za coś. Albo giętka polityka , albo uczciwość. A to nie idzie ze sobą w parze. Nigdy nie traktowałam mandatu radnej w kategorii szczebla do kariery politycznej i nie musiałam zostać radną za wszelką cenę, zwłaszcza jeśli miałaby nią być za cenę honoru. Kandydować z ugrupowania, którego lider z góry zapowiedział, że nie nastąpią w nowej kadencji żadne zmiany personalne, zapowiadane przed dwoma laty, a sytuacja finansowa w gminie przypomina bal na Titanicu? Znaczyło to dla mnie osobiście zdradzić wyborców. Pierwsze miejsce na liście prezydenckiego ugrupowania rzeczywiście dawało mi pewny mandat i kolejne cztery lata w kręgu władzy, ale ponad wszelkie związane z tym zaszczyty i finansowe gratyfikacje liczył się dla mnie i nie przestanie nigdy się liczyć komfort patrzenia ludziom prosto w oczy. Taki uzyskałam. Nawet za cenę tego, że nie będę w bytomskiej RM przez te najbliższe cztery lata.

Jak pani wspomina te lata spędzone w bytomskiej RM? Spędziła tu pani aż osiem lat! Która kadencja była najtrudniejsza? A jakie momenty dla pani najważniejsze, najpiękniejsze?

Najlepsze lata? To te w opozycji. Dawały mi one możliwość działania i głosowania zgodnie z własnym sumieniem. A to dla mnie najważniejsze. Najtrudniejsze - dwa ostatnie. W roli bufora miedzy radnymi rządzącego ugrupowania a władzą, między oczekiwaniami a realną rzeczywistością. Z obciążającą psychikę, obowiązującą dyscypliną klubową, która wymuszała konieczność glosowania zgodnie z ustaleniami.
I z przejawami wyjątkowego zdziczenia obyczajów wśród ludzi z tzw. wierchuszki.
Najważniejsze momenty? Spotkania z zagubionymi w gąszczu przepisów ludźmi i zwieńczone sukcesem działania pozwalające na załatwienie spraw, z którymi się do mnie zwracali. Bliskie, bardzo ciepłe i serdeczne kontakty z młodzieżą , dziećmi oraz jubilatami w Urzędzie Stanu Cywilnego. Te grupy zawsze będą mi bliskie. I zawsze będę je wspominać w szczególny, wyjątkowy sposób.

Odchodząc z ugrupowania Bytomska inicjatywa społeczna i od prezydenta Damiana Bartyli podkreślała pani, że obecnie jest tam chaos, a finanse idą na stadion, a nie na przykład na remonty kamienic.
Co jeszcze pani negowała najbardziej? Co najbardziej bolało i z czym pani, jako radna, nie chciała się zgodzić?

Przykryty barwnym PR-em chaos nie tyle w Bytomskiej inicjatywie społecznej, co w gminie, a do tego brak zapowiadanych w referendum , przeprowadzonym w 2012 roku radykalnych zmian w sferze gospodarki finansowej, deklarowanych oszczędności i racjonalizacji wydatków publicznych, brak bilansu otwarcia, reorganizacji gminnych jednostek.
A z drugiej strony - powołanie obciążających budżet miasta nowych jednostek i żenującą w sferze kompetencji i poziomu obsadę kadrową na kluczowych stanowiskach w mieście, przy braku możliwości zatrudnienia dla autentycznych fachowców z Bytomia.

Dlaczego, pani zdaniem, prezydent Damian Bartyla uzyskał tak duże poparcie w obecnych wyborach? I czego się pani w związku z tym obawia? Dlaczego krytyka Bis-u, której sporo było choćby w internecie, nie przełożyła się na głosy mieszkańców?

Ludzie kochają święty spokój i dopóki zmiany nie uderzają ich po kieszeni - nie wnikają w mechanizmy zarządzania miastem i nie przejmują się widmem nadciągającej katastrofy finansowej.
Wszechobecna, gigantyczna reklama i możliwości, jakie ma ekipa rządząca, tzw. "bywalstwo-witalstwo",
mają również przełożenie na liczbę głosów. Choć nie do końca: urzędująca wiceprezydent otrzymała trzy razy mniej głosów ode mnie. Natomiast Damian Bartyla, co obiektywnie stwierdzam, jest człowiekiem o niezwykle ujmującym sposobie bycia i to przysparza mu sympatyków. Podejmując decyzję o odejściu z Bis-u zdawałam sobie sprawę z tego, że człowiek odchodzący z obozu władzy nie będzie ulubieńcem tłumów.
Mimo to - swojego wyniku nie muszę się wstydzić, wziąwszy dodatkowo pod uwagę fakt, że nie "wisiałam" na żadnym banerze czy billboardzie, a kampanię miałam bardziej niż skromną.

Co teraz? Jak bardzo zmieni się życie Danuty Skalskiej? Będzie pani przychodziła na sesje? Jakaś alternatywa, która zastąpi działania w RM?

Nie przyszłam do Rady Miejskiej znikąd. Miałam i mam swoje pasje, stowarzyszenie, którym kieruję od blisko 25 lat, zespół artystyczny, działalność charytatywną, cotygodniowe autorskie audycje w radiu. To wszystko było trudne do pogodzenia z pracą w radzie, ale starałam się nie zaniedbywać niczego, często kosztem rodziny i własnego zdrowia.
Teraz będę miała więcej czasu na realizację tych pasji i kontakty z ludźmi, którym jestem autentycznie potrzebna. Na sesje? W życiu! Dobrowolnie przez wiele godzin katować się , bez możliwości wpływu na podejmowane decyzje? To bezproduktywna strata czasu. O tym, co trzeba, i tak dowiem się z prasy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto