Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Będą zmiany w deputatach

Beata Sypuła
Niektórzy  emeryci  zamiast węgla dostają pieniądze.
Niektórzy emeryci zamiast węgla dostają pieniądze. fot. arc
Na zakończenie kampanii prezydenckiej najbardziej czekają byli górnicy. Dlaczego? Bo wtedy marszałek Sejmu skieruje do pierwszego czytania projekt ustawy, która postawi z głowy na nogi sprawę ekwiwalentu za deputat węglowy. Problemy związane z tym reliktem PRL ciągną się niemal przez cały okres wolnej Polski - i końca nie widać.

"Karty", przyznające różnym branżom szczególne przywileje, władza rozdawała w pierwszych tygodniach stanu wojennego. Wtedy były one próbą zamknięcia ust społeczeństwu. Jednym z nich jest deputat węglowy - zapisany w Karcie górnika. Był solą w oku rynkowo nastawionych ekip i różnymi sposobami starano się go ograniczać. Ofiarą padli górnicy, zatrudnieni w przedsiębiorstwach robót górniczych - około 70 tys. osób straciło deputat na mocy ustawy z 1998 r. o dostosowaniu górnictwa węgla kamiennego do funkcjonowania w warunkach gospodarki rynkowej. Po licznych protestach górników Trybunał Konstytucyjny w 2005 roku uznał to za działanie niekonstytucyjne. W 2007 r. posłowie naprawili swój błąd i przyznali byłym górnikom ekwiwalent pieniężny za węgiel. Mieli dostawać pieniądze za równowartość 3 ton węgla rocznie.

- Ekwiwalent ten jest wypłacany za lata 2002-2012 w terminie 2 miesięcy od dnia zgłoszenia wniosku za dany okres, a za lata 2013-2015 wraz z wypłatą emerytury lub renty - tłumaczy Joanna Strzelec-Łobodzińska, podsekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki.

Wnioski o wypłatę za 2002 r. należało złożyć w 2007, a potem raz w roku - za kolejne roczniki, aż do 2015 r., który zamknie wyrównywanie utraconego ekwiwalentu. Jest to coroczny wydatek 40 mln złotych.

- W 2007 r. zabiegałem, by uprawnieni do ekwiwalentu składali wniosek tylko raz i na jego podstawie do 2015 r. otrzymywali wypłatę z ZUS. Niestety, utrącili to posłowie z PiS - mówi dziś Krzysztof Gadowski, poseł PO z Rybnika. - Teraz chcę poprawić ten zapis. Pierwsze czytanie nastąpi już chyba po wyborach prezydenckich. Poparcie dla tego zapisu deklarują wszystkie kluby.

Posłowie ulżą w biurokratycznej mitrędze byłym górnikom i ZUS-owi, do którego na początku każdego roku spływają tysiące wniosków w tej samej sprawie. Druga część projektu ustawy posła Gadowskiego dotyczy górników, którym ZUS odmówił prawa do ekwiwalentu.

- Dziś górnicy odmownie potraktowani przez ZUS mówią, że uwierzyli tej instytucji zaufania publicznego i nie składali odwołań w sądzie pracy. Po latach widzą, że ich koledzy wygrywają prawo do ekwiwalentu i chcieliby też go dostawać - wyjaśnia poseł Gadowski.

O ile za lata wstecz może to być prawnie niemożliwe, to jednak mogliby uzyskać prawo złożenia wniosku w 2011 roku. Oznaczałoby to możliwość uzyskania przez nich ekwiwalentu choćby za cztery lata, aż do 2015 roku. Nowa ustawa dałaby szansę tym górnikom, którzy otrzymali decyzję odmowną ZUS za dany okres, a stała się ostateczna i prawomocna.

Sprawiedliwości, wedle emerytów górniczych, stałoby się wówczas zadość. Ich irytację budzi np. fakt, iż kolega czy sąsiad dostaje deputat lub ekwiwalent, którego oni są pozbawieni. W Polsce wiele osób otrzymuje go bowiem nie od ZUS, ale od pracodawcy - na podstawie zupełnie innych przepisów. To nie tylko liczni byli górnicy, ale też kolejarze, energetycy. Tylko spółki węglowe kosztuje to rocznie prawie 600 mln złotych. Kompania Węglowa ma 210 tys. uprawnionych, Jastrzębska Spółka Węglowa 60 tys., a Katowicki Holding Węglowy ponad 50 tys. Wszędzie 60-70 proc. to emeryci.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto