Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Akcje JSW: Czy spółka zapłaci odszkodowania pracownikom, którzy ich nie dostali?

Katarzyna Spyrka
archiwum
Akcje JSW to ostatnio gorący temat. Od kilku dni wokół sprawy akcji zrobiło się jeszcze bardziej gorąco, bo całkiem możliwy stał się scenariusz, że Jastrzębska Spółka Węglowa będzie musiała wypłacić byłym pracownikom 75 mln zł odszkodowań z tytułu akcji których nie otrzymali, a mieli do nich prawo. Zdaniem prawników warszawskiej Fundacji Lex Nostra, osoby te mogą wygrać procesy.

Akcje JSW: Czy spółka zapłaci odszkodowania pracownikom, którzy ich nie dostali?

Prawnicy fundacji wesprą 1500 pracowników, którzy czują się poszkodowani, w walce o odszkodowania. W przyszły wtorek przyjadą do Jastrzębia i w kilkunastu punktach zostawią wzór dokumentacji, jaką należy złożyć w sądzie, by walczyć o pieniądze. Specjalne wnioski będą dostępne m.in. w biurze posła Grzegorza Matusiaka, który od początku zajmuje się problemem. Poseł przyznaje, że spółka jest bogata i powinno ją stać na gest wobec ludzi, którzy byli jej pracownikami i powinni dostać akcje, ale z różnych przyczyn ich nie otrzymali.

- To osoby, które na przykład nie wiedziały, że w wyznaczonym terminie będą musiały podpisać dokument o odbiorze akcji. Nie wiedziały z różnych względów: bo chorowały i przebywały w szpitalu, przebywały za granicą, nie korzystają z mediów, które o tym informowały - wyjaśnia Grzegorz Matusiak.

O sprawie akcji pisaliśmy już wcześniej! Czytaj więcej

Przedstawiciele kancelarii prawnej z Katowic, reprezentujący Jastrzębską Spółkę Węglową tłumaczyli wtedy, że spółka nie miała obowiązku informować każdego uprawnionego do posiadania akcji indywidualnie o tym, że w stosownym terminie powinni złożyć specjalne oświadczenie. Były ogłoszenia w prasie i w zakładach, to miało wystarczyć.

Sprawie przyjrzała się fundacja prawna Lex Nostra z Warszawy, która zajmuje się pomocą poszkodowanym przez prawo i okazuje się, że sprawa wcale taka oczywista nie jest.

- Prawnicy reprezentujący JSW w swoim wyjaśnieniu, co do tego, że nie muszą płacić żadnej rekompensaty, powołali się na postanowienie Sądu Najwyższego, z którego wynika, że jeśli osoba uprawniona do posiadania akcji nie złożyła stosownego oświadczenia w stosownym terminie, nie ma prawa ubiegać się po czasie o wydanie tych akcji czy też równowartości za akcje. We wspomnianym orzeczeniu nie ma jednak ani słowa o tym, że osoby te nie mają prawa ubiegać się o odszkodowanie lub rekompensatę za nieotrzymane akcje - wyjaśnia Maciej Lisowski, dyrektor Fundacji Lex Nostra.

- W związku z tym postanowiliśmy pomóc wszystkim, którzy czują się poszkodowani przez spółkę. Na początku przyszłego tygodnia opublikujemy na stronach fundacji i w uczęszczanych przez poszkodowanych miejscach w Jastrzębiu, specjalny, jednolity wzór dokumentacji , dzięki niej będzie się można zwrócić się do sądu o wszczęcie procedury odszkodowawczej - wyjaśnia Maciej Lisowski .

Na początku fundacja zaproponuje, żeby każdy, kto miał prawo do posiadania akcji, najpierw wypełnił wniosek z zawezwaniem do próby ugodowej. W praktyce chodzi więc o to, żeby uniknąć kilkuletniego procesu, a otrzymać rekompensatę. Co na to JSW?

- Właścicielem akcji pracowniczych nie jest Jastrzębska Spółka Węglowa tylko Skarb Państwa, w związku z czym JSW nie ma żadnych podstaw prawnych do wypłaty jakichkolwiek rekompensat z tytułu nie przyznania prawa do akcji- wyjaśnia Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka JSW. Sprawa nabiera rumieńców, bo w grę wchodzą niemałe pieniądze.

Według szacunków związków zawodowych przy JSW, większość poszkodowanych osób miała prawo do pakietu 382 akcji, a każdy pakiet, w dniu wejścia na giełdę wart był ok. 50 tysięcy złotych, to przy 1500 osobach daje kwotę 750 tysięcy złotych!

- To oczywiście szacunkowe wyliczenia, które wcale nie muszą okazać się prawdziwe. Każda sprawa zostanie bowiem rozpatrzona indywidualnie. Nie wiemy też, jeśli już zapadnie decyzja, że konkretnym osobom będzie to odszkodowanie przysługiwało, to w jakiej wysokości. Założyliśmy, że powinno ono wynosić tyle, ile warte były akcje w dniu wejścia spółki na giełdę, bo w chwili obecnej, ich wartość jest już mniejsza, a to byłoby niekorzystne dla poszkodowanych - wyjaśnia Maciej Lisowski.

Tadeusz Papierzyński, były górnik kopalni Borynia
Państwo mnie okradło! Pracowałem 18 lat w kopalni Borynia. W kopalnie też uległem wypadkowi. Przez pracę w kopalni straciłem zdrowie, jestem inwalidą. Pracowałem dla dobra tej firmy i co z tego? Dzisiaj, nikt o tych, którzy zapracowywali się w kopalni już nie pamięta. Nie czytam gazet, nie oglądam telewizji, nie wiedziałem nawet, że będą mi przysługiwały akcje pracownicze. Dowiedziałem się, jak już było po fakcie, od kolegów.
Poszedłem ze sprawą do sądu, ale przegrałem. Usłyszałem, że nie złożyłem oświadczenia w terminie i koniec kropka. Mam nadzieję, że teraz będzie inaczej i w końcu otrzymamy coś w zamian.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl Nasze Miasto